Kilkadziesiąt miliardów złotych traci co roku Polska na wypadkach drogowych - wynika z wyliczeń Banku Światowego. Według tej instytucji koszty wypadków na polskich drogach pochłaniają nawet 2 proc. PKB.
W 2013 roku w wypadkach drogowych w Polsce zginęło 3357 osób (w 2012 roku - 3571), a rany odniosło ponad 44 tys. (rok wcześniej - 45,7 tys.). Bank Światowy informuje, że w ograniczaniu liczby wypadków śmiertelnych Polska nadal odstaje od średniej Unii Europejskiej.
Miliardy strat
Instytucja również szacuje, że koszty wypadków drogowych pochłaniają nawet 2 proc. polskiego PKB, zaś Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wylicza je na blisko 30 mld zł rocznie. Są to wydatki m.in. na hospitalizację i leczenie poszkodowanych, a także koszty związane z utratą dochodu z pracy osoby rannej lub zabitej. Do tego należy doliczyć koszty kolizji drogowych szacowanych na kilka miliardów zł rocznie. Radosław Czapski, jeden z autorów raportu Banku Światowego ocenia, że w Polsce, choć jest wiele instytucji zajmujących się bezpieczeństwem ruchu drogowego, to żadna nie ma roli wiodącej. Jego zdaniem w Polsce brakuje też systemowego podejścia do kompleksowego przekazywania informacji poświęconych bezpieczeństwu drogowemu.
- Zauważyliśmy, że jakkolwiek się to zmienia, to opinia publiczna nie naciska zbyt silnie na rządzących, żeby poprawiali bezpieczeństwo drogowe - mówi Radosław Czapski.
Warto inwestować
Sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Maciej Mosiej podkreśla, że od lat rosną nie tylko wydatki na budowę nowych, bezpiecznych dróg, ale również na edukację dzieci oraz kampanie społeczne. - Można to odnieść do potencjalnych korzyści. Na przykład wydamy w danej gminie 1 mln złotych na szereg działań, w tym edukację oraz ratownictwo, ale być może dwie osoby mniej zginą w tej gminie. W sensie kosztów społecznych będzie to uzysk w wysokości 6 mln złotych. Ten ogromny problem społeczny to nie tylko utrata zdrowia i życia, ale także ogromne koszty, które ponosimy jako całe społeczeństwo - twierdzi Mosiej.
Dużo zależy od nas
Psycholog Andrzej Markowski ze Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce podkreśla, że bezpieczeństwo w ruchu drogowym zależy tylko w części od infrastruktury.
- Tak naprawdę 90 proc. bezpieczeństwa w ruchu drogowym zależy od nas samych, czyli od kierowców i pieszych - ocenia Markowski. Jego zdaniem na zachowanie uczestników ruchu drogowego wpływa m.in. osobowość i temperament.
- Osobowość mówi o tym, jakie decyzje podejmujemy, a temperament, w jaki sposób te podjęte decyzje wykonujemy. Ważna jest także kultura, czyli sposób układania relacji między członkami danego społeczeństwa - mówi Markowski.
Zależy od osobowości
Markowski wyjaśnił, że istnieją różnice w zachowaniu kierowców i pieszych w różnych krajach. Na przykład w Londynie, gdy pieszy zbliża się do pasów większość samochodów zatrzymuje się, żeby go przepuścić. Z kolei w Warszawie zależy to często od tego, kto ma silniejszą osobowość i zwykle osobowość kierowcy jest silniejsza od osobowości pieszego. W Moskwie natomiast, nawet gdy pieszy zostanie potrącony na pasach, to policjant zwróci mu uwagę - przekonuje ekspert.
Przyczyny niektórych wypadków na polskich drogach są wręcz kuriozalne.
Autor: msz/klim/ / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 | wojciech