Fatalny dzień dla złotego: nasza waluta straciła wobec euro 7 groszy i zakończyła dzień na poziomie 4,07 zł za euro. Zdaniem analityków, winne są złe nastroje na globalnych rynkach, spowodowane m.in. kłopotami Toyoty. W czwartek czerwono było także na naszej giełdzie. WIG20 stracił najwięcej od 4 miesięcy.
- Osłabienia złotego nie należy odbierać jako realizacji zysków po pokonaniu bariery 4 złotych za euro - zapewnia Przemysław Kwiecień, analityk X-Trade Brokers. Jego zdaniem złoty zapewne zyskiwałby dalej, gdyby utrzymał się dobry sentyment na rynkach globalnych.
- Stało się inaczej. Już wczorajsze dane z USA sugerowały możliwość wystąpienia problemów. Inwestorzy przestraszyli się też kłopotów Toyoty, która według najnowszych szacunków musi wezwać do naprawy aż 8 milionów pojazdów. Efektem jest spadek rynkowej wartości Toyoty aż o 30 mld dolarów, ale także wyraźne pogorszenie nastrojów na rynkach akcji, co niekorzystnie wpływa na notowania złotego - podkreśla analityk.
Jak zauważa Kwiecień, nastroje ucierpiały także po publikacji dzisiejszych danych o nowych bezrobotnych z USA. Liczba nowozarejestrowanych zamiast spaść z 472 do oczekiwanych przez analityków 461 tys., wzrosła do 480 tys.
Jutro będzie lepiej
Większym optymistą jest analityczka TMS Brokers Joanna Pluta. - Po silnym czwartkowym osłabieniu podyktowanym pogorszeniem nastrojów na rynkach, w piątek złoty odbije się i powróci w okolice poziomu 4 zł za euro - uważa.
- Jutro wszyscy skupią się prawdopodobnie na danych z amerykańskiego rynku pracy. Jeżeli te dane będą zgodne z oczekiwaniami rynku, to nastroje powinny się poprawić, co wpłynie pozytywnie na złotego - zaznacza. Dane o zmianie liczby miejsc pracy poza rolnictwem w USA zostaną opublikowane w piątek o godz. 14.30.
W opinii Pluty, w perspektywie przyszłego tygodnia możliwe jest jednak obniżenie wartości złotego. - Przyszły tydzień będzie dość ubogi w dane makro. Największy wpływ na złotego będą miały nastroje inwestycyjne, nie bez znaczenia pozostają problemy niektórych gospodarek eurolandu. To wszystko może na złotego wpłynąć negatywnie - uważa.
W czwartek ok. godz. 18:50 za jedno euro płacono 4,07 zł, za franka szwajcarskiego 2,78 zł, a za dolara 2,95 zł.
Brutalna korekta?
Na czwartkowej sesji gwałtowne spadki zanotowała także warszawska giełda. - Po siedmiu sesjach balansowania na granicy wsparcia, WIG20 załamał się i zanotował najsilniejszy spadek od 2 października. Znalazł się też najniżej od 27 listopada 2009 roku - mówi analityk Open Finance, Emil Szweda.
Jego zdaniem ponieważ już wcześniej WIG20 wypadł z trendu wzrostowego, w którym trwał od sierpnia, nie brakuje podstaw, by spodziewać się twardej, brutalnej korekty na giełdach. - Podaż dotknęła szczególnie ulubione papiery inwestorów zagranicznych. Atmosfera na większości parkietów europejskich była dziś podła. Ponad 4 proc. stracił indeks giełdy hiszpańskiej i portugalskiej, ponieważ inwestorzy zakładają, że po Grecji to właśnie te kraje będą musiały zmierzyć się z problemem przerośniętych deficytów budżetowych - dodaje Szweda.
W czwartek WIG20 stracił 4,11 proc. i wynosi 2285,94 pkt. WIG z kolei zniżkował 3,34 proc. i wynosi 38779,33 pkt. Obroty wyniosły 1,68 mld zł.
Źródło: tvn24.pl, PAP, bankier.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu