Jakim szefem Apple jest Tim Cook, następca Steve'a Jobsa? "Jeżeli Jobs byłby gwiazdą rocka, Cook byłby menedżerem sceny. Jeżeli Jobs byłby idealistą, Cook byłby praktyczny".
Śmierć Jobsa przyniosła problemy rozwiązania wielu kwestii w świecie technologii i biznesu. Wszyscy zastanawiali się, jak poradzi sobie koncern bez swojej legendy? Wielu pracowników chciało jednak udowodnić, że mogą być równie innowacyjni pod sterami nowego bossa Tima Cooka.
Dwa lata po śmierci Steve'a Jobsa Yukari Iwatani Kane przyjrzała się w książce "Haunted Empire, Apple After Steve Jobs" Timowi Cookowi, następcy wizjonera na stanowisku szefa Apple i stara się odpowiedzieć na pytanie: jakim szefem jest Cook?
W oparciu o ponad dwieście wywiadów z obecnymi i byłymi dyrektorami Apple"a oraz partnerami biznesowymi firmy powstał portret nowego szefa firmy z Cupertino.
Cook Tabula Rasa
Sukcesja w Apple została skomplikowana prze fakt, że nikt tak naprawdę nie wiedział, kim jest Cook. Nowy prezes był tajemnicą. Przez niektórych kolegów nazywany był wręcz "tabula rasa". Tim Cook nie ma bliskich przyjaciół, nie prowadzi bogatego życia towarzyskiego i rzadko mówi o swoim życiu osobistym.
Kane opisuje go jako skromnego, pokornego i "nieustannie oszczędnego". - Cook przez kilka lat wynajmował mieszkanie w obskurnym budynku bez klimatyzacji. Pierwszy dom, który kupił był bardzo mały, a jego pierwszym samochodem był używany Porsche Boxster, który jest nazywany "Porsche dla biedaków".
W 2012 roku "skromny" Cook obniżył swoją pensję o 99 procent. Zarobił "tylko" 4 miliony dolarów zamiast 376 milionów, które wpłynęły na jego konto w 2011 roku.
Cook jest bardzo zdyscyplinowany w swoich rutynowych czynnościach, uwielbia kolarstwo i wspinaczkę. Często chodzi do firmowej kawiarni, aby porozmawiać z nieznanymi pracownikami i lepiej i poznać.
Jak pisze Kane, 53-letni obecny szef Apple'a jest wytrzymały fizycznie. - Leciał do Azji na trzy dni, wracał o 7 rano, a 1,5 godziny później rozmawiał już z kimś o jakichś liczbach. Wytrzymałość i siłę buduje, kiedy wstaje o czwartej nad ranem i dzień zaczyna od jazdy na rowerze lub w siłowni.
W kwietniu 2013 roku magazyn "Out", kierowany do środowisk LGBT, zdecydował, że Cook jest najbardziej wpływowym gejem w USA. Pomimo że nie mówi publicznie o swojej orientacji, na szczycie listy najbardziej wpływowych gejów i lesbijek pojawił się trzeci rok z rzędu.
Dyscyplina musi być
Apple pod rządami Jobsa było jak przejażdżka kolejką górską, natomiast pod rządami Cooka pracownicy czują większą dyscyplinę. Musi on znać każdy szczegół na każdym etapie procesów operacyjnych. Cotygodniowe spotkania trwają od pięciu do sześciu godzin, jego podwładni szykują się do nich tak, jakby wkuwali do egzaminu na studiach.
Kane opisuje, jak Cook "przesłuchiwał" jedną z pracownic zarzucając ją lawiną pytań do momentu, kiedy był całkowicie usatysfakcjonowany. "Co to jest", "Dlaczego", "Co masz na myśli", Nie rozumiem, dlaczego nie wyrażasz się jaśniej". I tak 10 razy z rzędu.
W przeciwieństwie do nieprzewidywalnego i charyzmatycznego Jobsa, Cook dał się poznać jako szef metodyczny, który lubi działać według założonego wcześniej planu. Zawsze żąda konkretnych liczb dotyczących prognozowanych kosztów i zysków. Lepiej od Jobsa radzi sobie także w pracy zespołowej.
Różnice między byłym a obecnym szefem Apple Kane opisuje tak: "Jeżeli Jobs byłby gwiazdą rocka, Cook byłby menedżerem sceny. Jeżeli Jobs byłby idealistą, Cook byłby praktyczny."
Początki w "Jabłku"
Cook dołączył do Apple na wiosnę 1998 roku, kiedy firma była w ferworze restrukturyzacji, zdesperowana, żeby pozyskać kogoś, kto uczyni jej procesy produkcyjne bardziej wydajnymi. W przeciwieństwie do swoich poprzedników, którzy siedzieli w pokoju wraz z całym zespołem zarządzającym, Cook poprosił o mały gabinet tuż obok gabinetu Jobsa. Była to sprytna strategia - być jak najbliżej szefa, dostosować się do sposobu jego myślenia.
Od początku swojej pracy Cook ustawił kolosalnie wysokie oczekiwania. Chciał najlepszych cen, najlepszych dostawców, najlepszej wydajności.
- Chcę, abyście zachowywali się, jakbyśmy byli firmą wartą 20 mld dolarów - mówił do swojego zespołu, mimo, że wówczas Apple miał 6 mld dolarów rocznych przychodów i ledwo czerpali z tego zysk.
Ale to między innymi przyjście Cooka spowodowało, że firma spod znaku nadgryzionego jabłka zaczęła grać w biznesowej ekstraklasie.
Obecnie Apple łakomie spogląda na gigantyczny chiński rynek.
Autor: ToL/Klim / Źródło: wsj.com