Do kupna 23 proc. akcji warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych zgłosiło się sześciu chętnych. Wśród kandydatów do transakcji jest jednak tylko jeden krajowy: Bank Pekao SA - wynika z informacji "Rzeczpospolitej".
Reszta zainteresowanych to zagraniczni gracze: i wielcy - jak amerykański Goldman Sachs czy Merril Lynch, i nieco mniejsi - jak portugalskie Banco Espirito Santo de Investimento. Portugalczycy prowadzą już w Polsce swój dom maklerski.
Pozostali dwaj chętni także są znani na naszym rynku, bo są zdalnymi członkami GPW: to czeski Wood & Company oraz węgierski Concorde Securities.
Zdaniem "Rz", polskie domy maklerskie i banki straciły szansę na wzięcie udziału w tej ważnej dla polskiej gospodarki prywatyzacji. Nie podoba im się sposób prywatyzacji, po której nie będą miały kontroli nad GPW. – Nie widzimy wartości dodanej w wejściu inwestora strategicznego do Polski, a zagrożenie jest ogromne – mówi "Rz" Jarosław Dominiak, szef Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. – Nie dziwi mnie, że brokerzy nie chcą zamrażać swojego kapitału, jeśli nie będą mieli później wpływu na kierowanie spółką – dodaje.
Prywatyzacja przyspieszy
Droga do prywatyzacji GPW jest już otwarta, bo we wtorek prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. Prezydencki podpis umożliwi też wypłatę dywidendy z zysku giełdy, gromadzonego od początku jej istnienia.
Przez 18 lat uzbierało się go ponad 500 mln złotych, które jeszcze przed prywatyzacją mają trafić do budżetu państwa.
W strategii zaplanowanej przez resort skarbu przewidziano, że członkowie giełdy - czyli domy maklerskie, banki i firmy giełdowe - mogą kupić 22,8 proc. akcji warszawskiej giełdy. To ta transza akcji, do której zgłosiło się wymienionych wyżej sześciu chętnych.
Natomiast co najmniej 51 proc. akcji ma trafić do inwestora branżowego, zaś 1/4 ma pozostać na razie w rękach Skarbu Państwa.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Artur Tarkowski / tvn24.pl