Największa europejska tania linia lotnicza Ryanair przygotowuje się do wypłaty pierwszej w historii dywidendy dla akcjonariuszy, a jej szef mówi o zakupie 200-300 nowych samolotów. Michael O'Leary wraca też do pomysłu prowadzenia maszyn przez jednego tylko pilota.
O zamiarze zamówienia dwustu nowych maszyn u amerykańskiego Boeinga szef Ryanaira mówił już w zeszłym roku. Wartość takiego zamówienia wycenia się na 15 miliardów euro.
Rozmowy zostały podjęte, jednak zostały zerwane, bo strony nie potrafiły uzgodnić szczegółowych warunków transakcji. Ryanair przygotowuje się do wypłaty w przyszłym miesiącu pierwszej w swej historii dywidendy. Jej łączna suma to pół miliarda euro. Decyzja o wypłacie dywidendy zapadła po niepowodzeniu transakcji zakupu nowych maszyn.
Teraz O'Leary w rozmowie z dziennikarzem gazety "Financial Times" mówi o zamówieniu 200-300 nowych maszyn, a jako możliwego dostawcę wymienia też europejskiego Airbusa.
Maszynista wystarcza jeden
Szef Ryanaira powraca też do pomysłu pozbycia się z kokpitów drugiego pilota. Jak twierdzi, na krótkich trasach jest on zupełnie zbędny, bo i tak większość pracy wykonuje komputer.
Linia prowadzi w tej sprawie korespondencję z organami bezpieczeństwa lotniczego. - Branża mogłaby zaoszczędzić fortunę - rozmarza się Michael O'Leary.
Jak tłumaczy w rozmowie z "FT", lokomotywy kolejowe prowadzi też tylko jeden maszynista, a przecież i tam jest ryzyko ataku serca i katastrofy. - Przez 25 lat z ponad 10 milionami lotów mieliśmy jednego pilota, który doznał ataku serca, ale doprowadził samolot na lotnisko - mówi O'Leary.
Źródło: Financial Times