Marek Sawicki ocenia, że problem choroby ptaków w niektórych fermach ma charakter gospodarczy, a nie zdrowotny. Minister rolnictwa zapewnił w TVN CNBC Biznes, że eksperci likwidują ogniska zakażenia, a on postara się, by straty hodowców były jak najmniejsze.
Służby weterynaryjne wyizolowały już cztery ogniska ptasiej grypy na terenie Polski i walczą, aby wirus H5N1 już dalej się nie rozprzestrzeniał. Chociaż z całego kraju płyną pytania od zaniepokojonych stratami hodowców drobiu, to minister rolnictwa uspokaja i zapewnia, że straty - jakkolwiek są już faktem - nie będą aż tak duże, jak powszechnie się mówi. - Mamy problem, ale z nim walczymy. Zwłaszcza, że to nowe gospodarstwo z nioskami, na którym stwierdzono czwarte ognisko jest warte 20 mln zł, a poprzednie straty były na mniejszą skalę - tłumaczył Marek Sawicki w TVN CNBC Biznes. Dodał także, że znajdowało się ono w obszarze zapowietrzonym, w granicach administracyjnych miejscowości gdzie stwierdzono ognisko, więc ryzyko wystąpienia było duże. - Służby weterynaryjne cały czas sprawdzają okoliczne tereny, nawet wokół tras transportu zakażonych ptaków i reagują natychmiastowo - mówił minister.
"Unia nie wprowadziła embarga"
Marek Sawicki zwrócił także uwagę na atmosferę jaką wokół sytuacji wytwarzają media. - Jeśli czytam w gazecie, że w gospodarstwie, w którym w rzeczywistości było 360 tys. ptaków, zabito ich 800 tys., to wprowadza to jakąś niepotrzebną atmosferę strachu - mówił minister. - Nie powinno być żadnego zaniepokojenia wśród ludzi, tak samo jak nie ma ich w Europie - dodał.
- Jeszcze raz podkreślam: Komisja Europejska wprowadziła zakaz wywozu drobiu z terenów objętych zagrożeniem, ale nie zamknęła się na niego całkowicie - mówił Sawicki. Dodał, że eksperci weterynaryjni z krajów takich jak Ukraina, czy Białoruś, które na jakiś czas zamknęły swoje granice, są cały czas w kontakcie z Głównym Lekarzem Weterynarii i zniosą zakaz tak szybko, jak się da. - Ptasia grypa występowała u naszych głównych odbiorców drobiu: Niemców, Anglików, Czechów i w tych krajach zainteresowanie polskim drobiem nie spadło - zapewnił minister.
Rząd pomoże ile się da
Marek Sawicki poinformował też, że na wtorkowym posiedzeniu rządu przedstawi sztabowi kryzysowemu pełną informację na ten temat, aby jeszcze sprawniej przeciwdziałać skutkom choroby.
- Tym, którzy musieli utylizować ptactwo zwrócimy 100 proc. kosztów. Nie możemy jednak stosować niedozwolonej pomocy publicznej dla tych, którzy ponieśli straty w wyniku spadku popytu, ale jeśli sytuacja okaże się naprawdę zła, to zwrócimy się do Komisji Europejskiej o zgodę na szerzej zakrojoną pomoc - powiedział minister.
Wcześniej Sawicki zapowiedział, że rząd przeznaczy na pomoc tym którzy musieli wybić ptactwo, 10 mln zł.
Straty są przesadzone
Jego zdaniem kilkunastoporcentowy spadek cen drobiu i jajek to przesada. - Z poprzednich doświadczeń wynika, że w długim okresie w takich wypadkach mamy trzy-, pięcioprocentowy spadek cen, które jednak po pewnym czasie wracają do normy - uważa Sawicki. Zapewnia też, że po rozmowach z rolnikami i przetwórcami nie wie o żadnym przypadku niewywiązania się z zakupu zakontraktowanego drobiu.
Źródło: TVN CNBC Biznes