Jest reakcja na umocnienie złotego. Narodowy Bank Polski poinformował, że przeprowadził na rynku operacje walutowe, w których wyniku złoty osłabił się w stosunku do euro o dwa grosze.
- Narodowy Bank Polski w godzinach południowych dokonał zakupu pewnej ilości walut obcych po korzystnym kursie - tym jednym zdaniem bank centralny poinformował o swoim ruchu.
Interwencja NBP miała miejsce koło południa. Skokowe osłabienie złotego wobec euro nastąpiło o godz. 12.49. Wcześniej za unijną walutę płacono 3,845 zł, a po tej godzinie - 3,86 zł, po czym nastąpił dalszy spadek do ok. 3,88 zł za euro.
W ostatnich dniach słychać było coraz częstsze głosy, że tempo umacniania się złotego jest zbyt szybkie i może niekorzystnie wpłynąć na wzrost gospodarczy.
Nieoczekiwany ruch
To pierwsza interwencja NBP od 12 lat, odkąd Polska przeszła na płynny kurs walutowy. Wcześniej zdarzały się jedynie "interwencje słowne", gdy przedstawiciele banku centralnego wspominali o takiej możliwości.
Analitycy przyznają, że to dość nieoczekiwane wydarzenie. - Wcześniej rynek był bardzo spokojny i stabilny. Lunchowy marazm przerwał gwałtowny wzrost kursu EUR/PLN. Ewidentnie widać, że to duże zakupy waluty nie uzasadnione czynnikami okołorynkowymi - EUR/USD, giełdy, obligacje ani sytuacja na walutach regionu nie uzasadniają tej zwyżki walut do relacji do złotego - mówi Marek Wołos, analityk TMS Brokers.
- NBP kupił euro za złote, wielkość transakcji jest standardowa, jak przed laty - na poziomie 9 mln euro. NBP ściągnął euro tylko z rynku lokalnego, nie bardzo ma możliwości kupowania za granicą - ocenił Jakub Wiraszka z BRE Banku.
Diler walutowy z banku BPH Andrzej Krzemiński jest zdania, że transakcja opiewała na kilkadziesiąt milionów euro, ale zastrzegł, że nie zna jej skali. - Gdyby bank centralny chciał ogłosić jej skalę, to na pewno by to zrobił - dodał.
Pragnący zachować anonimowość diler walutowy z innego dużego banku przyznał, że na wykresach widać było, iż NBP interweniował. Skalę interwencji określił na ok. 10 mln euro. Są jednak i tacy analitycy, którzy twierdzą, że NBP mógł kupić nawet 100-300 mln euro.
Zanosiło się od dawna
W czwartek wiceprezes NBP Witold Koziński powiedział, że zbyt szybkie umacnianie się złotego oraz nadmiernie mocna nasza waluta będzie miało negatywny wpływ na stan polskiej gospodarki. Ocenił, że "klimat dla interwencji jest pozytywny", ale nie odpowiedział na pytanie, czy ona nastąpi. - NBP jest gotów do interwencji. Jesteśmy do niej przygotowani technologicznie i mentalnie - powiedział.
- Osobiście nie wyobrażam sobie takiego scenariusza żeby złoty osiągnął poziom 3,60 za jedno euro - dodał w piątek rano w rozmowie przed kamerami TVN CNBC Biznes.
Ruch NBP poparło ministerstwo finansów. - Jesteśmy całkowicie zgodni z polityką banku centralnego w tej kwestii - powiedział Reuterowi wiceminister finansów Dominik Radziwiłł.
Jak z kolei poinformowała Elżbieta Chojna-Duch z RPP, interwencja była także konsultowana z Radą Polityki Pieniężnej.
Interwencja nic nie da?
Ekonomista rynków wschodzących banku Nomura Peter Attard Montalto uważa, że złoty wcale nie jest mocny, biorąc pod uwagę fundamenty polskiej gospodarki. - Uważamy, że polska waluta jest wciąż niedowartościowana o 10 procent. Dlatego sądzę, że nadal słaby złoty wciąż Polsce pomaga. Trzeba pamiętać, że złoty znajduje się teraz w trendzie aprecjacyjnym w związku z planowanym wejściem Polski do strefy euro - i w zasadzie nie da się z tym walczyć - podsumował.
Zgodził się z nim Grzegorz Latała z Aviva Investors TFI. - Jeśli NBP chce odwrócić aprecjacyjny trend złotego to musi przeznaczyć większe sumy na interwencje - przekonywał.
Jak jednak zauważył Marek Wołos z TMS Brokers, interwencja miała raczej znaczenie psychologiczne. - NBP zaznaczył tutaj swoją obecność i powiedział, że będzie również coś robił, a nie tylko mówił. Może rynek wytrąciło to z pewnego rodzaju równowagi - powiedział. Jak jednak dodał, istnieje niebezpieczeństwo, że interwencja zachęci zagranicznych inwestorów do spekulacji na polskiej walucie.
- Skrajny scenariusz, jaki może się wydarzyć to taki, że interwencja może zachęcić dużych graczy z zagranicy czy fundusze hedgingowe, czy banki inwestycyjne do tego, żeby na rynku złotego być bardziej aktywnymi - ostrzegł Wołos w wypowiedzi dla TVN CNBC Biznes.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24