Producenci gier komputerowych rozpoczęli walkę z ich obrotem na rynku wtórnym. Na odwrocie opakowań gier umieszczają informację, że nie wolno odsprzedawać zakupionego oryginalnego egzemplarza - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Internauci na forach zastanawiają się, czy sprzedając gry łamią przepisy. Eksperci uspokajają.
– Jeżeli ktoś nabędzie legalny egzemplarz utworu, np. płytę z grą komputerową, to jest uprawniony do jego odsprzedaży – mówi w rozmowie z "DGP" dr Arkadiusz Michalak z Centrum Praw Własności Intelektualnej im. H. Grocjusza.
Jak pisze gazeta, wynika to z zawartej w prawie autorskim zasady wyczerpania prawa do zezwalania na dalszy obrót egzemplarzem. Ten, kto dysponuje majątkowym prawem autorskim do gry, czyli np. producent, w takiej sytuacji nie ma już prawa zgłosić sprzeciwu. Tej zasady nie można jedynie stosować do elektronicznej dystrybucji, gdy gra nie jest dostępna na płycie, ale można ją ściągnąć bezpośrednio ze strony producenta.
Jak pisze "DGP", wątpliwości ekspertów budzą także inne praktyki producentów gier - np. uniemożliwianie drugiemu nabywcy grania online (ta funkcja działa tylko na pierwszym komputerze, na którym została zainstalowana gra). Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała gazeta, zastosowanie tego zabiegu, podobnie jak umieszczanie na pudełku napisu, iż płyty odsprzedać nie wolno, może być niezgodne z prawami konsumentów i nakłada na graczy obowiązki sprzeczne z dobrymi obyczajami.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu