W tydzień po ujawnieniu ogromnej kradzieży danych z serwerów Sony, koncern podsyca spekulacje na temat zaangażowania w ten atak internetowej grupy "Anonymous". Według koncernu, po ataku na jej serwerze pozostał plik świadczący o zaangażowaniu tej grupy.
Taka informację Sony podało w piśmie skierowanym do komisji Kongresu USA, ujawnionego w środę czasu lokalnego.
Atak hakerów dał im dostęp do danych stu milionów użytkowników sieci Sony Online Playstation Network, Sony Online Entertainment oraz Qriocity. List do kongresmenów ujawnia nowe szczegóły sprawy. Na serwery Sony został najpierw przypuszczony ataków typu DoS (Denial of Service), polegający na ich masowym bombardowaniem z licznych komputerów z różnych części internetu. Taki atak zwykle powoduje blokadę serwera, który nie radzi sobie z obsługa tak licznych zapytań. To sposób używany w ostatnich miesiącach przez grupę Anonymous.
Możliwe, że ten atak odwrócił uwagę ekspertów Sony w dziedzinie bezpieczeństwa i ułatwił kradzież danych, która nie została od razu zauważona - napisał w liście szef działu rozrywki Sony Kazuo Hirai w swym piśmie.
Według Hirai po ataku na serwerze został odnaleziony plik charakterystyczny dla "Anonymous". To tekst "We are Legion" ("Jesteśmy armią"). Jest on uważany za nieoficjalne hasło grupy "Anonymous".
Już wcześniej dzięki przeciekom Wikileaks było wiadomo, że Sony stało się celem "Anonymous", ponieważ pozwało do sądu hakera, który złamał zabezpieczenia konsoli Playstation. Dzięki opublikowanym przez niego w internecie informacjom można było na konsoli zainstalować inny system operacyjny, ale także instalować nieautoryzowane lub wręcz pirackie wersje gier.
Sony nie oskarża bezpośrednio "Anonymous" o kradzież danych lub nawet atak DOS. Faktem jest jednak, że grupa rozpoczęła się tydzień temu skoordynowany wielki atak DOS na Sony - napisał Hirai. powiedział. Czy gdzieś istnieje styk między hakerami a złodziejami danych w ostatnim przypadku może nie jest jasne - dodał menedżer.
O ugrupowaniu "Anonymous" stało się głośno zimą, kiedy przypuściła ona atak DOS na serwisy płatnicze Visa i Mastercard w odwecie za wstrzymanie przez nie możliwości wpłat na konta Wikileaks.
Jak sami "Anonimowi" wtedy mówili o sobie, nie są oni żadną zorganizowaną grupą, a bardziej internetowym luźnym zgromadzeniem. "Nie jesteśmy żadną grupą hakerów, ale zwyczajnymi obywatelami internetu. Naszą motywacją jest kolektywne dzielenie się niesprawiedliwościami, których jesteśmy codziennie świadkami" - brzmiało przesłane wtedy do mediów oświadczenie "Anonimous".
Źródło: AFP, tvn24.pl