Spadek cen i popytu na produkty drobiowe w związku z wykryciem ognisk ptasiej grypy wynosi jedynie ok. 10 proc. - ocenia Krajowa Rada Drobiarstwa. I dodaje: - To niewiele. Ale sytuacja wygląda inaczej w oczach właścicieli setek kur i kaczek, które są wybijane na Mazowszu i w Warmińsko-Mazurskiem.
- Szacujemy na 10 proc. spadek popytu i na 10 proc. spadek cen. Natomiast w eksporcie nie ma żadnych zahamowań - powiedział dyrektor KRD Leszek Kawski.
Wyjaśnił, że jeżeli chodzi o wywóz drobiu, to ceny są mniej więcej na stałym poziomie, ale złotówka jest bardzo mocna. Powoduje to, że eksporterzy mają niższe wpływy, ale nie jest to wywołane ptasią grypą.
Przy wystąpieniu ptasiej grypy w Polsce - u ptactwa dzikiego - 3 lata temu, przetwórcy szacowali swoje straty na 20 proc.
Kawski zapewnił, że zakłady przetwórcze skupują drób z tzw. strefy B - tj. buforowej, oddzielającej strefę zagrożoną od reszty kraju, gdyż - jak stwierdziła Komisja Europejska - mięso to nie podlega żadnym restrykcjom. Do niedawna przetwórstwo odmawiało zakupu ptactwa z tej strefy, co narażało hodowców na duże straty z powodu trudności z jego sprzedażą.
KRD szacuje, że w tym roku produkcja drobiu będzie na takim samym poziomie jak w ubiegłym.
Nie chcą wydawać drobiu Powiatowy lekarz weterynarii w Elblągu zdecydował o wybiciu drobiu ze wszystkich gospodarstw rolnych we wsi Łępno w woj. Warmińsko-Mazurskim, gdzie w środę wykryto dwa ogniska ptasiej grypy.
- Zadecydowały o tym wyniki zrobionej wcześniej inwentaryzacji i oględzin terenu. Lekarz weterynarii uznał, że pozostawienie ptaków w prywatnych gospodarstwach wiąże się z niebezpieczeństwem rozprzestrzeniania się choroby - powiedział rzecznik prasowy Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Olsztynie Adam Wojtaszek.
Dodał, że drób jest zagazowywany na prywatnych posesjach. - Służby weterynaryjne zrobią wszystko, by odbywało się to w sposób humanitarny i jak najmniej szokujący mieszkańców - podkreślił. Zapewnił, że gospodarze dostaną odszkodowania za zabite ptaki.
Jak mówi sołtys Łępna, Renata Korwel, niektórzy mieszkańcy, zwłaszcza starsi ludzie, bardzo to przeżywają. - Próbują chować kury czy kaczki, zamykają je do piwnic lub zagród. W jednym z gospodarstw starsza pani schowała kury i gdy przekonywała weterynarza, że nie ma drobiu, kury wyszły przez okno - powiedziała.
W czwartek mieszkańcy Łępna zapowiadali, że nie pozwolą na zabicie drobiu. Argumentowali, że Ministerstwo Środowiska nie pozwoliło na zabicie dzikich ptaków z leśniczówki w Taftowie pod Ornetą (Warmińsko- Mazurskie), gdzie także wykryto wirusa H5N1.
Bocian biały i dwa myszołowy były tam najprawdopodobniej karmione żołądkami indyków z ferm pod Płockiem, u których na początku grudnia stwierdzono ptasią grypę. Było to piąte ognisko tej choroby w Polsce.
Na Mazowszu zakończono zagazowywanie Na fermach kur niosek pod Bieżuniem w Mazowieckiem, gdzie wcześniej wykryto dwa ogniska wirusa ptasiej grypy, zakończyło się już zagazowywanie kilkuset tysięcy sztuk drobiu.
W Karniszynie w 5 kurnikach zagazowano 132 tys. sztuk drobiu, a na fermie w Sadłowie 162 tys. sztuk. Padłe ptaki wywieziono do zakładów utylizacyjnych. W miejscowości Sadłowo Parcele zabito około 350 tys. sztuk drobiu.
Właścicielom ferm i ich rodzinom udzielana jest pomoc psychologiczna. Wszyscy chętni mogą zgłaszać się do 5 psychologów, pozostających w dyspozycji sztabu kryzysowego starostwa żuromińskiego.
W strefie zapowietrzonej wokół miejscowości Karniszyn i Sadłowo nadal obowiązują obostrzenia. Osoby mieszkające w strefie mogą wchodzić na ten teren po okazaniu na wyznaczonych posterunkach dowodu osobistego, a w przypadku pracowników zatrudnionych na tym obszarze - także zaświadczenie z zakładu pracy.
Podobne zasady obowiązują w stosunku do osób przewożących artykuły pierwszej potrzeby. Inne osoby muszą posiadać przepustki wydane przez powiatowego lekarza weterynarii lub korzystać z tras objazdowych.
Ognisko ptasiej grypy w Karniszynie wykryto w minioną sobotę, a w poniedziałek kolejne - w Sadłowie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl