Żeby dostać budżetową dopłatę mieszkanie musi być nowe, tańsze niż dotąd, a na dodatek cały program ma wygasnąć z końcem przyszłego roku - Sejm przyjął rządowy projekt ustawy o "Rodzinie na swoim".
W głosowaniu wzięło udział 422 posłów; 228 było za, 143 przeciwko, a 51 wstrzymało się od głosu. Ustawa TRAFI TERAZ DO sENATU.
Kredyt twój, połowa odsetek - budżetu
Program "Rodzina na swoim" zaczął funkcjonować za czasów rządu koalicji PiS - Samoobrona - LPR na mocy ustawy z września 2006 r. Skorzystać z niego mogą małżeństwa, a także osoby samotnie wychowujące dzieci.
Po zaciągnięciu odpowiedniego kredytu w jednym z banków komercyjnych, które podpisały stosowną umowę z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, przez pierwsze 8 lat państwo dopłaca połowę wartości odsetek. Obecnie w ramach programu można skredytować mieszkanie, którego maksymalna powierzchnia nie przekracza 75 m kw., czy dom o powierzchni nie przekraczającej 140 m kw.
"Finansowe wsparcie rodzin?"
W styczniu rząd przyjął projekt zmian w ustawie w tej ustawie - "o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania". Poinformował, że zamierza stopniowo wygaszać cały program - wnioski na udzielanie preferencyjnych kredytów będzie można składać tylko do końca 2012 r.
Uchwalona ustawa zakłada m.in. obniżenie ceny mieszkania, na kupno którego można dostać dopłatę (zmniejszenie z 1,4 do 1,1 wartości mnożnika, który z kolei określa limit ceny mieszkania, do której można dostać dopłatę). Mnożnik określa maksymalną wartość metra kwadratowego lokalu, na który zaciągany jest preferencyjny kredyt. Wartość średniej ceny metra lokalu w danym regionie określa raz na pół roku wojewoda. Im wyższy mnożnik, tym droższe może być mieszkanie objęte programem.
Tylko nowe, tylko dla młodych
Zgodnie z nowelizacją, dopłata do oprocentowania preferencyjnego kredytu obejmie tylko rynek pierwotny - wyłączono z niego rynek wtórny mieszkań. W praktyce oznacza to, że z budżetową dopłatą kupić więc będzie można tylko mieszkanie nowe.
Określa też maksymalny wiek docelowy kredytobiorcy (tj. każdego z małżonków, osoby samotnie wychowującej co najmniej jedno dziecko) na poziomie 35 lat.
Przyjmowanie wniosków o kredyty preferencyjne będzie trwało do 31 grudnia 2012 r.
Polityczny spór z wiceministrem
Poseł Andrzej Adamczyk (PiS) przed głosowaniami nad projektem nowelizacji ustawy powiedział, że z programu obecnie korzystają ci, których w normalnych warunkach nie stać byłoby na wysoki kredyt hipoteczny na zakup mieszkania czy budowę małego domu. Skrytykował to, że rządzący proponują wygaszenie programu. - Od grudnia 2012 r. przestanie funkcjonować. Mam pytanie do rządu, do nieobecnego pana premiera Donalda Tuska: dlaczego granice hipokryzji zostały przekroczone, bo w uzasadnieniu do projektu ustawy czytamy, że proponowane rozwiązania mają stanowić bodziec dla stymulowania lepszego oddziaływania programu na rynek? Czy wygaszanie programu jest bodźcem? Co proponujecie rodzinom, które będą chciały nabyć mieszkanie, wybudować mały dom po roku 2012? - pytał parlamentarzysta.
Wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń opowiadał, że rząd "w dużym stopniu podziela troskę o losy tych polskich rodzin i tych obywateli, którzy mają problem z zaspokojeniem potrzeb mieszkaniowych". - Jednakże nie jest tak, że każdy mechanizm zaproponowany społeczeństwu musi działać długo i przede wszystkim narażać w określonych sytuacjach także budżet na wydatki, które powinny być kierowane na inne cele - stwierdził wiceminister.
Dodał, że "rząd proponuje wygaszenie całkowite programu, a od ponad 1,5 roku zapowiada, także w dyskusji publicznej, zmianę jego parametrów". - Chciałbym też powiedzieć, że program ten nie pozwala zaciągnąć kredytu, nie pomaga zaciągnąć kredytu, tylko pomaga go spłacać - zaznaczył.
Zdaniem posła Adamczyka wiceminister nie odpowiedział na jego pytania.
Jak informowało w październiku 2010 r. ministerstwo infrastruktury, w ramach programu udzielono ponad 71 tys. kredytów na kwotę ok. 12 mld zł. Resort szacował też, że z końcem programu w 2012 r. liczba udzielonych w nim kredytów powinna wynosić 110-130 tys.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24