Nawet tysiące nowych miejsc pracy może powstać dzięki planowanemu przez rząd otwarciu połowy regulowanych zawodów - informuje "Rzeczpospolita". Bariery mają być zniesione w dostępie do zawodu m.in. architektów, inżynierów czy urbanistów. Obecnie świeżo upieczonym absolwentom tych kierunków karierę blokują organizacje branżowe.
Gazeta dotarła do rządowych planów deregulacyjnych, o których w swoim expose mówił premier Donald Tusk. Chodzi o uproszczenie ścieżki kariery w części zawodów regulowanych. Absolwenci na koniec studiów będą zdawać specjalne egzaminy państwowe, które dadzą im prawo wykonywania zawodu.
Obecnie, by zdobyć takie uprawnienia, trzeba odbyć trzyletnie praktyki i zdać branżowy egzamin.
Rząd uwolni 160 zawodów
Zmiany mają dotyczyć 160 zawodów regulowanych. Ogółem w Polsce jest ich 360 - najwięcej w Europie. Dla porównania - zawodów takich w Szwecji jest 91, w Finlandii - 122.
Rządowe plany sięgają jeszcze dalej. W przypadku ok. 70 zawodów - w tym pośrednika nieruchomości, przewodnika - trzeba będzie spełnić jedynie określone wymagania formalne, bez konieczności zdawania egzaminów.
- Jeśli uczelnie zapewnią wysoką jakość kształcenia, pozwolą zdobyć umiejętności praktyczne, to pomysł można śmiało realizować - komentuje Grzegorz Maj ze stowarzyszenia Fair Play. Zmiany popiera też PiS. - Deregulacja powinna polegać na wprowadzeniu jedynie wymogu posiadania wykształcenia i doświadczenia oraz ewentualnie także ubezpieczenia - twierdzi poseł PiS Przemysław Wipler.
Obecnie bezrobocie wśród ludzi młodych - według GUS - sięga 470 tys. osób. Planowana deregulacja zawodów może zwiększyć zatrudnienie w określonych zawodach o 15-20 proc. - szacuje firma Sedlak & Sedlak.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxchu