Obecnie tylko szkoły publiczne otrzymują dofinansowanie do studiów stacjonarnych. - Gdyby dotacje dostawały też uczelnie prywatne, studenci nie podejmowaliby decyzji o wyborze szkoły na podstawie wysokości czesnego, ale jakości studiów - skarżą się "Gazecie Prawnej" przedstawiciele świata akademickiego.
Dotacje dla uczelni prywatnych wzmogłyby też konkurencję. Na rynku pozostałyby tylko najlepsze uczelnie publiczne i prywatne, a budżet przestałby dotować szkoły niedbające o jakość tylko dlatego, że są państwowe. Resort nauki nie wydał jednak rozporządzenia umożliwiającego najlepszym prywatnym uczelniom ubieganie się o dotacje na pokrycie części opłat dydaktycznych.
- Wydanie rozporządzenia byłoby pierwszym krokiem do zreformowania systemu finansowania szkół wyższych, a docelowo publiczne pieniądze powinny iść za studentem niezależnie od tego, w jakiej uczelni studiuje - uważa profesor Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich.
Najlepsi wybierają szkoły państwowe Obecnie maturzyści mają do wyboru bezpłatne studia dzienne na uczelniach publicznych i płatne na uczelniach prywatnych. W efekcie najzdolniejsi trafiają do uczelni państwowych. Rektorzy szkół prywatnych dodają, że ostatnio rząd hamuje rozwój ich uczelni. Ustawa zobowiązała je m.in. do wypłacania nauczycielom dodatków stażowych. - W ten sposób zagospodarowano nasze prywatne pieniądze, bez naszej zgody - podkreśla Krzysztof Pawłowski, były rektor Wyższej Szkoły Biznesu z Nowego Sącza.
We wrześniu minister nauki wydał rozporządzenie zabraniające szkołom prywatnym prowadzenia studiów przez internet. Resort nauki tłumaczy, że w ten sposób dba o jakość szkół wyższych. Jednak, zdaniem ekspertów, jakość poprawiłaby zdrowa konkurencja.
Wraca pomysł bonu edukacyjnego Eksperci uważają, że docelowo rząd powinien wprowadzić tzw. bon edukacyjny. Student mógłby wybrać bezpłatne studia stacjonarne zarówno na uczelni publicznej, jak i prywatnej, za które zapłaciłby bonem finansowanym z budżetu. Wtedy pieniądze trafiałyby do uczelni wybieranych przez studentów, niezależnie od tego, kto jest ich właścicielem.
Obecnie bezpłatnie uczy się 804 tys. osób na dziennych studiach w uczelniach publicznych. W przekonaniu większości studentów niestacjonarnych, to z ich kieszeni finansowana jest nauka na studiach dziennych. Eksperci Banku Światowego podkreślają, że studenci szkół prywatnych pośrednio także dotują tych, którzy uczą się bezpłatnie w publicznych szkołach. Uczelnie bowiem muszą płacić podatki, z których finansowane są szkoły publiczne.
Źródło: "Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24