Nawet 10 proc. zatrudnionych w administracji może stracić pracę. Projekt ustawy, do którego dotarła "Rzeczpospolita", zakłada zwolnienia w administracji rządowej, ZUS, KRUS, NFZ, funduszach celowych i agencjach rządowych. Cięcia ominą samorządy.
Do początku lutego przyszłego roku każdy szef ministerstwa, urzędu wojewódzkiego, czy agencji rządowej zobowiązany będzie do przekazania premierowi informacji o stanie zatrudnienia w podległej mu instytucji, a także o liczbie pracowników "objętych racjonalizacją". Pracę może stracić nawet 31,6 tys. osób.
Miliardowe oszczędności
Cięcia kadrowe mają przynieść budżetowi spore oszczędności. Projekt, który został właśnie wysłany do konsultacji społecznych, zakłada, iż w 2010 roku państwo zaoszczędzi nawet do 430 mln złotych. Kolejne lata mają, zdaniem autorów ustawy, czyli Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pozwolić na zachowanie w państwowej kasie jeszcze większych pieniędzy - ok. 1,26 mld złotych w roku 2011 oraz 1,2 mld w latach 2012-2013.
Rząd dodatkowo przewiduje zamrożenie funduszu wynagrodzeń w administracji do końca 2011 roku na poziomie 92 proc. tegorocznego funduszu.
Nie dotknie młodych rodziców i starszych pracowników
Zwolnienia dotkną tylko osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę. Parasolem ochronnym zostaną objęci rodzice, którzy byli na urlopach macierzyńskich i "tacierzyńskich" 30 czerwca tego roku. Utraty pracy nie powinni się też obawiać pracownicy, którym do emerytury zostało nie więcej niż 4 lata.
Inni zatrudniają
Cięcia ominą jednak samorządy. Jak pisała wtorkowa "Gazeta Prawna" tam zatrudnienie wciąż rośnie.
Niektóre z urzędów zatrudniły od początku roku prawie dwa razy więcej pracowników, niż ich zwolniły. Dyrektorzy generalni podkreślają, że coraz więcej obowiązków zmusza ich do zatrudniania nowych pracowników. W efekcie nie wykluczają, że w 2010 roku też będą zwiększać zatrudnienie.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: PAP