Wystarczyła deklaracja Fed, że wpompuje na rynek 600 miliardów dolarów, by rynki ogarnęła niemal euforia. W Europie prym w czwartek wiodła giełda warszawska, ustępując tylko parkietowi tureckiemu. Równie dobrze szło złotemu, choć wieczorem stracił nieco animuszu.
WIG20 na zamknięciu zyskał 1,99 proc., co jest najwyższym poziomem od 5 sierpnia 2008 roku. W trakcie sesji było jeszcze lepiej - w pewnej chwili indeks zwyżkował o 2,4 proc.
Wskaźnik londyńskiej giełdy FTSE na zamknięciu wzrósł o 1,98 proc., niemiecki DAX o 1,77 proc., zaś francuski CAC40 o 1,92 proc.
Obroty na warszawskim parkiecie sięgnęły 2,8 mld złotych. Rynek najmocniej w górę ciągnęły spółki surowcowe: KGHM, Lotos i Orlen. Inwestorzy najwyraźniej oczekują, że fala świeżo drukowanych amerykańskich dolarów wywinduje ceny ropy, miedzi czy złota.
- Fakt, że potężny kapitał skupił się prawie tylko i wyłącznie na dużych spółkach przy poważnym wzmocnieniu złotego jasno sugeruje, że na rynku popyt generowała zagranica. Ta sama, która lokowała dziś kapitał na pozostałych rynkach wschodzących i która nie ograniczy się do jednej wzrostowej sesji - uważa analityk A-Z Finanse Paweł Cymcyk.
Rzeczywiście, środowa decyzja Fed o wpompowaniu na rynek średnio 75 miliardów dolarów w każdym z najbliższych miesięcy spowodowała wyraźne osłabienie dolara do głównych walut i stała się impulsem do napływu kapitału na rynki wschodzące. Najchętniej kupowaną walutą okazał się nasz złoty.
Kurs EUR/PLN spadł w ciągu dnia spadł do najniższego od kwietnia poziomu 3,89 zł. Notowania dolara zbliżyły się do 2,70 zł, a franka szwajcarskiego wyceniano na niespełna 2,83 zł. Wieczorem nastąpiło lekkie odbicie i o ile w przypadku euro kurs wzrósł o symboliczny grosz, to w przypadku dolara i franka było to po 4-5 groszy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC