Na koniec tego roku, dzięki prywatyzacji w Funduszu Rezerwy Demograficznej będzie 9,7 mld zł, nie będzie uszczerbku dla poziomu funduszu także w przyszłych latach - zapewniał minister finansów Jacek Rostowski w TVN CNBC Biznes. Pomysł rządu, zapisany we wstępnym projekcie budżetu, by łatać dziurę w budżecie pieniędzmi z rezerwy dla przyszłych polskich emerytów, budzi kontrowersje.
Projekt budżetu zakłada wyjęcie z FRD ok. 7 mld zł. Eksperci alarmują, że może to doprowadzić do katastrofy, bo fundusz gromadzi pieniądze na uzupełnianie niedoborów funduszu emerytalnego po 2008 r., które wiążą się z problemem starzejącego się społeczeństwa polskiego.
Oddadzą. Z naddatkiem?
Ale minister finansów jest spokojny, bo chce "oddać" funduszowi pieniądze, które rząd zarobi na masowej wyprzedaży aktywów. - 40 proc. ze wszystkich przychodów z prywatyzacji idzie do Funduszu Rezerwy Demograficznej - wyjaśnił i dodał, że gdyby nie te przychody, to do funduszu rocznie ze składek wpływałoby zaledwie około 1,3 mld zł.
Jak mówił Rostowski, to dzięki obecnemu rządowi FRD wzrósł juz prawie do 7 mld zł. Minister prognozował także, że w 2010 roku osiągnie poziom ponad 13 mld, a później będzie jeszcze bogatszy. - Fundusz będzie się bogacił dzięki prywatyzacji. Tego dotąd nie było - podkreślił minister.
Program prywatyzacji na lata 2009-2010 zakłada przychody z prywatyzacji w tym roku na poziomie 12 mld zł, a w przyszłym - 25 mld zł.
Wpływ deficytu na rynek? "Przejściowy"
Minister skomentował także ewentualny wpływ większego deficytu na na rynek złotego i obligacji. Według Rostowskiego jest on możliwy, ale przejściowy. - Nie powinno to znacząco wpływać na rentowność, choć w jakiejś mierze wpływ może być - zaznaczył Rostowski.
Dodał, że jego zdaniem eksperci BNP Paribas się pomylą. W czwartkowej rekomendacji BNP Paribas zalecił inwestorom sprzedaż polskich obligacji rządowych.
- Teraz złoty jest znacznie silniejszy niż w I kwartale roku, kiedy taki ruch byłby niebezpieczny - zaznaczył minister finansów, a na temat deficytu dodał: - Będziemy (z niego - red.) schodzili, chcemy schodzić, musimy schodzić i co najważniejsze, żeby ten deficyt był kontrolowany i bezpieczny. Kluczową sprawą jest, żebyśmy nie przekroczyli progu relacji długu publicznego do PKB na poziomie 55 proc. w 2010 r. i jestem przekonany, że tego nie będzie.
Zgodnie z projektem budżetu przyjętym we wtorek przez Radę Ministrów, deficyt budżetowy w 2010 roku wzrośnie do 52,2 mld zł z 27,2 mld zł w 2009 roku.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES