Minister finansów Jacek Rostowski zadeklarował, że nie jest przeciwnikiem euroobligacji dla krajów strefy euro, ale powinny one pojawić się w momencie osiągnięcia ściślejszej integracji fiskalnej eurolandu. Wprowadzeniu wspólnych obligacji sprzeciwiają się Niemcy.
- Na pewno nie jestem przeciwnikiem (euroobligacji - red.), jak będzie istniała ściślejsza integracja budżetowa, to euroobligacje będą jak najbardziej na miejscu - powiedział Rostowski w Radiu Zet.
Komisja Europejska przedstawiła pod koniec listopada tzw. Zieloną Księgę, czyli otwierający debatę o euroobligacjach dokument przedstawiający różne opcje, a nie projekt legislacyjny. Komisja wskazuje na trzy warianty, z czego dwa wymagają zmiany traktatu UE.
Trzy warianty
Spośród trzech wariantów "najbardziej skuteczny" - zdaniem KE - to zastąpienie wszystkich narodowych obligacji emitowanych przez "17" nowymi, wspólnymi, które korzystałyby ze wspólnych gwarancji. Ta opcja wymagałaby stworzenia jednej, wspólnej agencji dłużnej. Ale oznaczałaby największe ryzyko "pokusy nadużyć (z ang. moral hazard) w krajach, które ponoszą dziś znacznie wyższe koszty obsługi długu i które zyskałyby łatwiejszy dostęp do pożyczek.
Drugi wariant to stworzenie wspólnie gwarantowanych euroobligacji, ale tylko dla części wspólnego długu. Kraje kontynuowałyby emisję narodowych obligacji. Opcja ta - podobnie jak pierwsza - wymaga zmiany traktatu, gdyż obecny Traktat z Lizbony nakazuje, by każdy kraj sam był odpowiedzialny za swe zobowiązania finansowe.
Trzeci zaproponowany przez Komisję wariant nie wymaga zmiany traktatu. Chodzi także o stworzenie wspólnych obligacji stabilizacyjnych tylko częściowo zastępujących obligacje narodowe. Nie cieszyłyby się one jednak wspólnymi gwarancjami. Każdy kraj musiałby zapewnić gwarancje odpowiednie do wysokości swojego udziału w długu.
Różne stanowiska
Pomysłowi wprowadzenia wspólnych obligacji stanowczo sprzeciwia się kanclerz Niemiec Angela Merkel. W poniedziałek sprzeciw wobec euroobligacji powtórzyła wspólnie z prezydentem Francji Nicolasem Sakozym.
Jak jednak wynika z ujawnionego wczoraj dokumentu pod tytułem "W kierunku silniejszej unii gospodarczej", który przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy wraz z szefem KE Jose Manuelem Barroso mają przedstawić przywódcom państw unijnych na szczycie 8-9 grudnia, Bruksela nie wyklucza "w długoterminowej perspektywie możliwości rozwoju w kierunku wspólnej emisji" papierów dłużnych. Ma to jednak nastąpić dopiero wtedy, kiedy zdecydowanie wzmocniona zostanie dyscyplina finansów publicznych państw strefy euro i z zachowaniem "surowych reguł".
Źródło: PAP, tvn24.pl