Od dzisiaj rozpoczyna się faza "Rośnij Italio" - stwierdził szef włoskiego rządu Mario Monti podczas konferencji prasowej w Rzymie, na której podsumowywał mijający, "historyczny dla Włoch", rok. Monti dodał też, że sytuacja na rynkach finansowych stanowi "problem europejski" i "potrzebna jest solidarna i wspólnotowa odpowiedź".
Szef rządu zwrócił uwagę na to, że tradycyjna konferencja prasowa na zakończenie roku odbywa się w "historycznym momencie" dla Włoch, przeżywających kryzys.
Premier oświadczył, że natychmiastowe przywrócenie wiarygodności kraju i realizacja programu ratowania finansów publicznych była "obowiązkiem" jego gabinetu, wynikającym z zapowiedzi wcześniejszego rządu Silvio Berlusconiego, który już taki "pakiet" zapowiedział na forum europejskim. Teraz finanse Włoch na najbliższy rok-dwa zostały poukładane, ale to nie koniec.
Szkoda, że niektórzy w Europie, tak jak Niemcy, bardziej przywiązani są do dyscypliny finansowej, podczas gdy Anglicy do konkurencyjności. Monti - Niemcy slabo, Anglicy lepiej robia
Najpierw musieli, teraz chcą
W opinii Montiego jego rząd, nie mogąc wcześniej "przedyskutować na nowo" z UE zobowiązań, które przyjął jego poprzednik, teraz musi oddzielić to, co "musiał zrobić", od tego, co "chce zrobić".
- Od dzisiaj rozpoczyna się więc faza 'Rośnij, Italio' - oświadczył premier, kładąc nacisk na konieczność wzrostu gospodarczego. Według niego to drugi etap uzdrawiania finansów państwa, zapoczątkowany przez przyjęty przez rząd pakiet antykryzysowy, który sam Monti nazwał wcześniej "ratunkiem dla Włoch".
Nienajlepsze "podejście niemieckie"
Szef rządu oznajmił, że najbliższe tygodnie Rada Ministrów poświęci wypracowaniu metod na rzecz wzrostu. Wyjaśnił, że nie odbędzie się to przy wykorzystaniu pieniędzy publicznych, "bo jest ich mało", ale będzie oparte na "równości", czyli między innymi szeregu liberalizacji i działań dla wsparcia konkurencyjności.
- Czas znowu nagli, nie jest nam dane pracować w spokoju. Europa oczekuje od nas przyjęcia dalszych rozporządzeń i dalszego kalendarza działań na rzecz wzrostu - stwierdził szef rządu ekspertów, przypominając, że 23 stycznia odbędą się obrady strefy euro, a 30 stycznia szczyt Unii.
Monti uważa, że wspólna Europa powinna być oparta nie tylko na większej dyscyplinie finansowej, ale także na konkurencji. - Szkoda, że niektórzy w Europie, tak jak Niemcy, bardziej przywiązani są do tego pierwszego aspektu, podczas gdy Anglicy do drugiego - oświadczył, jednocześnie dodając, że Europa jest wobec Włoch "uprzedzona".
Wyciąganie za włosy
Sytuację ratowania kraju z kryzysu premier porównał tymczasem do "wyciągania za włosy". - Im bardziej damy dowód, że jesteśmy zjednoczeni, tym większe szanse ma kraj na wyjście z kryzysu - tłumaczył, dodając, że z powodu programu oszczędności i wyrzeczeń, jaki przedstawił jego rząd, nie byłby zdziwiony, gdyby cieszył się on "zerowym poparciem". Tak jednak najwyraźniej nie jest, a Montiego to "wciąż zaskakuje".
Obligacje znów się sprzedały
W czwartek nadeszły też kolejne optymistyczne wieści z rynków finansowych. Włosi kolejny dzień sprzedawali swoje obligacje, tym razem za 7 mld euro. Na aukcji rentowność obligacji wygasających w 2014 r. wyniosła 5,62 proc. wobec 7,89 proc. w listopadzie. 10-latki poszły natomiast po "cenie" 6,98 proc. wobec 7,56 proc. w listopadzie. Unijna waluta znów spadła poniżej poziomu 1,29 dolara.
W środę Włosi wystawili tymczasem na aukcji półroczne bony o wartości 9 mld euro. Ich rentowność wyniosła 3,251 proc. wobec rekordowych 6,504 proc. na aukcji 25 listopada.
Rachunek wynikający z tego jest prosty, bo im niższe rentowności, tym mniej państwo musi płacić za obsługę długu.
Źródło: PAP