- Prezydent Lech Kaczyński podpisał ustawę budżetową na 2010 rok - poinformowało w piątek jego biuro prasowe. Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak powiedział, że choć Lech Kaczyński podpisał tę ustawę i wejdzie ona w życie, to "niepokój budzi" wysokość deficytu budżetowego.
Uchwalona przez Sejm w grudniu ubiegłego roku ustawa budżetowa na 2010 r. przewiduje, że tegoroczny deficyt nie przekroczy 52 mld 214 mln 216 tys. zł. Dochody mają wynieść 248 mld 868 mln 601 tys. zł, wydatki - nie więcej niż 301 mld 82 mln 817 tys. zł, a przychody z prywatyzacji - ok. 25 mld zł. Ministerstwo Finansów przewiduje, że w 2010 roku z podatków ma wpłynąć do budżetu ponad 223 mld zł. Z tego z VAT - 106,2 mld zł, z akcyzy - 53 mld zł, z podatku od hazardu - 1,5 mld zł, CIT - 26,3, PIT - 36 mld zł.
Deficytowa kosmetyka
Szef prezydenckiej Kancelarii zaznaczył, że wielu analityków i publicystów zwraca uwagę na to, że realnie deficyt budżetowy jest znacznie większy. Chodzi m.in., jak powiedział, o finansowanie budowy dróg poprzez Krajowy Fundusz Drogowy. - Co z tego, że zostało to przesunięte poza budżet i inaczej nazwane, skoro i tak jest to dług sektora publicznego - zauważył Stasiak.
Jak ocenił, tegoroczna ustawa budżetowa "jest pewną powtórką tego, co było wcześniej odnośnie sztywnych wydatków budżetowych i pewnie nie pozwoli na podejmowanie jakichkolwiek innych wyzwań pozwalających na realne usprawnienie sektora publicznego".
Ustawa budżetowa jest jedyną, której prezydent nie może zawetować.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24