Premier nie widzi powodu - jak powiedział - by odmawiać rozmów ze stoczniowcami z Gdyni, którzy tydzień temu wysłali list, w którym prosili Donalda Tuska o pilne spotkanie w sprawie przyszłości zakładu. Jednocześnie szef rządu opowiedział się przeciwko powołaniu sejmowej komisji śledczej, która miałaby zbadać ewentualne nieprawidłowości przy sprzedaży stoczni.
W liście związkowcy ze Stoczni Gdynia S.A. prosili premiera o pilne spotkanie w sprawie przyszłości zakładu. Pod pismem podpisali się przewodniczący "Solidarności", OPZZ i ZZ "Stoczniowiec". Przewodniczący ZZ "Stoczniowiec" Leszek Świętczak wyjaśnił, że związkowcy "chcą otrzymać od premiera jakieś informacje na temat przyszłości zakładu oraz wyjaśnienia nieprawidłowości przy próbie jego sprzedaży".
Premier spotkania ze stoczniowcami nie odmawia. - Chciałbym, abyśmy możliwie skutecznie i dobrze dla Szczecina i Gdyni doprowadzili do końca proces przekształceń w stoczni, żeby skutecznie ratować to, co jest możliwe do uratowania. Jeśli spotkanie (ze stoczniowcami) będzie nas przybliżało do takiego scenariusza, to nie ma powodu, żeby odmawiać spotkań - stwierdził Tusk.
Zdecydowanie przeciwny jest natomiast - popieranemu przez niektórych działaczy związkowych - powołaniu komisji śledczej ws. sprzedaży stoczni. - Wydaje mi się to akurat nie najbardziej fortunnym pomysłem - ocenił premier.
Resort faworyzował Katarczyków?
Tygodnik "Wprost" ujawnił materiały raportu, który CBA przekazało najważniejszym osobom w państwie, z których wynika, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał katarski inwestor Stichting Particulier Fonds Greenrights. Mieli oni informować go o tym, jakie oferty składają pozostałe podmioty. W kontekście tego inwestora padają określenia "nasz", "przyjaciele".
Temu zaprzeczył minister skarbu Aleksander Grad, który zapewnił, że w sprawie sprzedaży majątku stoczni jego resort nie faworyzował nikogo. Zaznaczył, że resort zabiegał o inwestorów, którzy chcieliby budować statki w sprzedanych stoczniach w Gdyni i Szczecinie. Katarski inwestor - podkreślił Grad - publicznie deklarował to jeszcze w 2008 roku. Niepoważne jest - według niego - zarzucanie resortowi, że naraził interes gospodarczy państwa.
Sprawę domniemanych nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni bada Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Adam Warżawa