Izraelska gazeta "Times of Israel" informuje, że Polska będzie musiała od przyszłego roku finansować emerytury 50 tys. Izraelczyków. Każdy z nich będzie mógł ubiegać się o polskie świadczenia dla osób represjonowanych podczas drugiej Wojny Światowej.
Gazeta twierdzi, że obywatele Izraela będą mogli ubiegać się o te środki dzięki ustawie podpisanej przez prezydenta w maju. Dzięki temu na dodatkowe pieniądze może liczyć każdy obywatel Polski, który cierpiał w czasie okupacji hitlerowskiej - będąc w obozie zagłady, koncentracji, pracy albo tranzytu, lub w ukryciu - lub późniejszej okupacji sowieckiej, do roku 1956.
Nowe przepisy pozwalają kombatantom i osobom represjonowanym ubiegać się m.in. o większe zniżki w komunikacji publicznej i pierwszeństwo w dostępie do lekarzy. "Times of Israel" zwracał uwagę na to, że nowe prawo wprowadza ułatwienia w wypłacaniu świadczeń osobom mieszkającym poza Polską. Rząd zmienił prawo w taki sposób by umożliwić transfer "miesięcznych świadczeń" w wysokości 100 euro dla poszkodowanych w Holocauście mieszkających poza Polską i nie mających dostępu do konta bankowego w tym kraju.
Polski obowiązek?
Zdaniem gazety Izraelczycy o polskich korzeniach mogliby otrzymywać świadczenia finansowane z polskiego budżetu już latem przyszłego roku. Zdaniem dziennika w Izraelu żyje około 50 tys. osób, które mogą skorzystać na nowym prawie.
"Times of Israel" cytuje również wypowiedzi Sebastiana Rejaka, delegata polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych ds. kontaktów z diasporą żydowską. - Do środków uprawnionych byłoby pewnie tysiące osób. Pytanie brzmi, jak wiele z nich byłoby tym zainteresowanych. Ale nie widzę też powodów, dla których ktoś miałby rezygnować z tych środków - mówił gazecie Rejak.
- Mam wrażenie, że Holokaust jest pod wieloma względami wspólnym doświadczeniem. A Polacy nie są odpowiedzialni za to, co się stało, ale mają obowiązek dbać o tych, którzy cierpieli w ich kraju - tłumaczył "ToI" Bobby Brown, dyrektor izraelskiego Projektu HEART.
Autor: //gry / Źródło: Times of Israel
Źródło zdjęcia głównego: PAP