Kryzys ukraiński skłonił Europę do żywszego nieco szukania alternatywy dla gazu z Rosji. Rosja także spogląda w inną stronę - na Daleki Wschód. Czy to koniec największego gazowego mariażu świata? Kiedy Polska przestanie płacić Gazpromowi najwięcej w UE? Prosty rachunek pokazuje, że nigdzie indziej Rosjanie po tak niskich kosztach nie sprzedadzą tak dużo gazu za tak duże pieniądze.
Ile kosztowałby rosyjski gaz, gdyby Unia Europejska kupowała go wspólnie? Gdyby uśrednić ceny dla poszczególnych krajów, podyktowanych w 2013 r. przez Gazprom, wyszłoby jakieś 435 dolarów za 1 tys. m sześciennych. Ale jeśli wziąć pod uwagę całość sprzedanego surowca (w cenach różnych dla różnych krajów), i to nie tylko do UE, średnia cena w 2013 r. wyniosła 380 dolarów. Tak wynika z raportu finansowego Gazprom Exportu. W 2012 r. ta średnia wynosiła 385 USD, a w 2011 – 383. Jak więc widać, ceny ogólnie spadają tylko symbolicznie.
Rzecz jasna, różne są też ilości surowca kupowane przez poszczególnych członków UE: Niemcy sprowadzili w 2013 r. ponad 40 mld m sześc. (w cenie 379 USD/1000 m sześc.), a Austria nieco ponad 5 mld m sześc. (397 USD/1000 m sześc.).
Polska słono płaci
Z pewnością wspólne kupowanie okazałoby się opłacalne dla Polski. Dlaczego? Bo płacimy za rosyjski gaz najwięcej w UE – aż 526 dolarów za tysiąc metrów sześciennych w 2013 r. W Europie, także tej pozaunijnej, więcej płaciła tylko Macedonia – 564 dolarów. Tyle że ten bałkański kraj sprowadza z Rosji tylko 33 proc. zużywanego surowca. A Polska ponad połowę. Nie wspominając nawet o wielkości realnej importu, wszak Polska jest kilkanaście razy większa.
Generalnie dostępne dane wskazują, że kraje zachodnioeuropejskie płacą mniej niż biedniejsze państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Widać jednak jedną zasadniczą zależność: im bardziej dany rynek uzależniony od Rosji, im większy udział rosyjskiego gazu w rynku, im mniej alternatywnych źródeł gazu i w ogóle energii, tym wyższe ceny dyktowane przez Gazprom. Na przykład kraje bałtyckie, w stu procentach uzależnione od gazu ze Wschodu, płacą powyżej 400 dolarów. I co ciekawe, im mniej krytyczna polityka wobec rosyjskiego ekspansjonizmu, tym niższa cena: Litwa 500 USD, Estonia 442 USD, Łotwa 416 USD.
Zwraca uwagę fakt, że bardzo dużo płacą Rosjanom ci najbiedniejsi. Na przykład Macedonia, od której biedniejsze są jeszcze tylko cztery kraje w Europie, płaci więcej niż ktokolwiek inny. A na przykład Bośnia i Hercegowina, gdzie średnia płaca jest pięć razy mniejsza niż w Niemczech, płaci 515 dolarów.
Kij i marchewka
Nietrudno też zauważyć, że na drugim biegunie są kraje przeciwne zbyt ostrym sankcjom wobec Rosji po jej agresji wobec Ukrainy. Niemcy, Austria czy Francja płacą poniżej 400 dolarów. Wszystkie trzy mają korzystne interesy ekonomiczne z Rosją. Mniej płacą też sojusznicy Moskwy: Białoruś (166 USD) czy Armenia (189 USD).
W czołówce krajów, które zwiększyły import gazu z Rosji w 2013 r. były Niemcy, Włochy i Wielka Brytania. Niemcy sprowadzili o ponad 20 proc. więcej niż w 2012 r. Włosi – aż o 60 proc.
I to Niemcy zdecydowanie prowadzą jeśli chodzi o wielkość importu (40,18 mld m sześc.). Wyprzedzają dwa kraje spoza Unii: Turcję (26,61 mld m) i Ukrainę (25,80 mld m). Polska zajmuje siódme miejsce, a czwarte jeśli chodzi o UE.
W 2013 roku Gazprom dostarczył do Europy i Turcji 162,7 mld m sześciennych, bijąc w ten sposób rekord w całej historii gazowego przemysłu Rosji i ZSRR. W 2013 r. nastąpił wzrost o 16,3 proc. Poprzedni rekordowy rok to 2008 i 160 mld m sześc.
Reorientacja?
27 czerwca Aleksiej Miller przedstawił optymistyczne prognozy eksportu także w 2014 r. Na WZA Miller powiedział: - Ostatnie dane pokazują, że obecna (letnia – red.) konsumpcja gazu w Europie jest na zimowym poziomie. Mamy dobre podstawy by przewidywać dobre dane eksportu w tym roku także.
Dlaczego więc, po 12 latach, stanowisko szefa spółki Gazprom Export stracił Aleksandr Miedwiediew? Zastąpiła go dotychczasowa zastępczyni Jelena Burmistrowa, specjalistka od LNG i nowych rynków. Bo Miedwiediew stracił zaufanie Putina wobec nowych ambitnych planów Gazpromu. Jest już megakontrakt z Chinami, a już mówi się o drugim gazociągu do Państwa Środka, o eksporcie LNG do Japonii, a nawet o wielkim gazociągu z Syberii Zachodniej do Indii.
Ale kontrakty azjatyckie to jednak wciąż śpiew przyszłości. Teraz i w najbliższych latach najważniejszy będzie wciąż Stary Kontynent. Jak lukratywny jest dla Gazpromu rynek europejski, pokazuje zestawienie: idzie tam 30 proc. eksportu, a daje aż 2/3 wpływów z eksportu. Surowiec od Gazpromu to 25 proc. zużywanego w Europie gazu ziemnego.
Gdy podpisywano kontrakt z Chinami, w Moskwie podkreślano: teraz już nie jesteśmy uzależnieni od zbytu w Europie, będziemy mogli zmniejszyć tam eksport i zyskujemy silniejszą pozycję negocjacyjną.
Taniej czy drożej?
Ale większy wpływ na eksport do Europy i ceny dla Europy może mieć demonopolizacja eksportu rosyjskiego gazu. Rosnieft i Novatek naciskają coraz mocniej, żeby móc sprzedawać surowiec także w formie tradycyjnej, a nie tylko – jak dotychczas – w postaci LNG. Biorąc pod uwagę potężne polityczne wpływy prezesa Rosnieftu Igora Sieczina (nieformalnego lider klanu siłowików) i bliskość Giennadija Timczenki, głównego udziałowce Novateku, z Putinem (mówi się, że zarządza większością ukrytego majątku prezydenta), dopuszczenia obu firm do lukratywnego eksportu można spodziewać się dość szybko.
Zwłaszcza, że w ten sposób Rosja wreszcie rozwiązałaby największy problem dziś w relacjach energetycznych z UE: czyli ograniczenia wynikające z tzw. trzeciego pakietu energetycznego. W świetle tych przepisów, trzeba przyznać, że bardzo opornie przyjmowanych przez kolejne kraje Unii, Gazprom jest monopolistą, który musi z tej pozycji rezygnować za cenę eliminacji z rynku.
Pojawienie się więc konkurencyjności ze strony Rosji, czyli trzech podmiotów (Gazprom, Rosnieft, Novatek) zamiast jednego (Gazprom), naturalnie wzmocni pozycję odbiorców europejskich. I wpłynie na spadek cen.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl, rferl.org
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl