Firmy coraz rzadziej zalegają pracownikom z pensjami: w I kwartale tego roku spadła zarówno liczba, jak i wartość wynagrodzeń, które nie zostały wypłacone na czas. Najbardziej poprawiła się sytuacja na Pomorzu Zachodnim.
Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że suma niewypłaconych świadczeń sięgnęła w I kwartale tego roku 33 milionów złotych - to o prawie 22 miliony mniej niż rok temu. Z kolei liczba takich przypadków zmniejszyła się z 30 do 19 tysięcy.
Firmom, które łamały prawo pracy, wręczono 1600 mandatów na sumę prawie 2 milionów złotych, a kilkaset spraw związanych z niewypłacaniem pensji trafiło do sądu.
Jak powiedział Główny Inspektor Pracy Tadeusz Zając, największy spadek wykrytych nieprawidłowości nastąpił w Okręgowym Inspektoracie Pracy w Szczecinie - o ok. 87 proc., natomiast w pięciu inspektoratach liczba ta wzrosła: w Bydgoszczy, Kielcach, Łodzi, Olsztynie i Rzeszowie.
PIP odnotowała także spadek liczby pracodawców, u których ujawniono naruszenia przepisów w sferze świadczeń przysługujących za pracę - z 5,4 tys. do 5,1 tys. O jedną czwartą (z 200 do 153) spadła też liczba skarg dotyczących zwolnień z przyczyn niedotyczących pracowników. Tendencję spadkową odnotowano też w przypadku skarg dotyczących niewypłacenia pensji - z 3 tys. do 2,4 tys.
Najwięcej swoim pracownikom zalegali przedsiębiorcy prowadzący działalność w branży przetwórstwa przemysłowego (112 mln zł), budownictwa (17 mln zł), natomiast najmniej w branży wytwarzania energii (14,4 tys. zł).
Największe kwoty zaległości w przeliczeniu na jednego pracownika PIP odnotowała w branżach: informacja i komunikacja - średnio 5,7 tys. zł, edukacja - 4,2 tys. zł, górnictwo i wydobywanie - 4 tys. zł. Dla porównania, w budownictwie zaległości te wyniosły około 1,7 tys. zł na osobę, w opiece zdrowotnej i pomocy społecznej - 687 zł, a w administracji publicznej 133 zł.
Źródło: TVN CNBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24