Szefowa amerykańskiego potentata internetowego Yahoo zarobiła w nieco mniej niż rok pracy sześć milionów dolarów. Marissa Mayer, jedna z byłych szefowych Google, ma postawić słabnące Yahoo na nogi, ale póki co nie widać wyraźnych efektów jej działań.
Mayer została szefową Yahoo w lipcu 2012 roku. Jej przejściu z Google towarzyszyło wielkie zainteresowanie, bowiem ta pierwsza firma od lat przegrywa z tą drugą w walce o zainteresowanie internautów. Yahoo nieustannie zalicza słabe wyniki finansowe.
Zarząd potentata zdecydował się na podkupienie Mayer, która w Google uchodziła za jednego z najsprawniejszych dyrektorów. Dzięki jej świeżemu spojrzeniu Yahoo ma się odrodzić.
Sytuacja bez zmian
Za swoje przejście Mayer najwyraźniej zażądała słonej zapłaty. Jak wynika z sprawozdania finansowego Yahoo, szefowa firmy zarobiła dotychczas niemal sześć milionów dolarów. Pensja wyniosła "zaledwie" pół miliona dolarów, ale uzupełnił ją bonus w wysokości 1,1 miliona oraz akcje wartości 4,3 miliona.
Mayer jest też zabezpieczona na wypadek nagłego "pożegnania się" z pracą. Obecnie w wypadku zwolnienia otrzyma 36,6 miliona dolarów. Jeśli przepracuje jeszcze cztery lata i zostanie zwolniona, to otrzyma rekompensatę w wysokości 71 milionów dolarów. Do tego może dojść jeszcze 50 milionów dolarów za kolejne akcje.
Wielka gaża Mayer nie przekłada się jednak na wymierne korzyści dla Yahoo. Według najnowszych danych wyniki firmy są przeciętne i nie ma perspektywy na szybką zmianę. Mayer twierdzi, że jej działania, na przykład zupełnie nowa strona główna, czy przebudowane Yahoo Mail i Flickr, mają na celu ustabilizowanie sytuacji i zapobieżenie dalszym stratom internautów.
Autor: mk//bgr / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: World Economic Forum