Syndyk Taboru Szynowego w Opolu podpisał wypowiedzenia z pracy wszystkim pracownikom spółki, czyli ponad 320 osobom, bo nie pojawiła się dotąd oferta przejęcia przedsiębiorstwa, a spółka nie ma też własnych zleceń. Wypowiedzenia mają być wręczone do końca maja.
Sąd ogłosił upadłość likwidacyjną Taboru, spółki działającej w branży kolejowej od ponad stu lat, 27 lutego. Syndyk Taboru Jerzy Pałys powiedział w środę, że wypowiedzenia podpisał we wtorek. - Zgodnie z przepisami miałem prawo do skrócenia okresu wypowiedzenia nie bardziej niż o miesiąc, co oznacza, że na koniec czerwca te umowy o pracę się rozwiążą - dodał.
Brak propozycji
Powodem takiej decyzji jest m.in. fakt, że nie wpłynęła dotąd żadna oferta dotycząca przejęcia Taboru. Spółka nie ma też własnych zleceń. Syndyk dodał, że większość zleceń w tej branży to zlecenia udzielane w trybie przetargu publicznego. - A zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych w takich postępowaniach nie mogą uczestniczyć firmy pozostające w upadłości - powiedział. Pytany o zainteresowanie Taborem ze strony PKP Intercity, co firma ta potwierdzała, Pałys wyjaśnił, że takie rozmowy były prowadzone jeszcze niedawno, ale "nigdy nie weszły w fazę dyskutowania warunków".
- W tej sytuacji jesteśmy na etapie poszukiwania takiej pracy choćby dla części pracowników, ale to już będzie się musiało odbywać na zasadach zindywidualizowanych, czyli np. budowania grup zadaniowych. Jeśli się zgodzą na warunki, to postaramy się podtrzymywać fabrykę jako zakład o charakterze produkcyjnym i ograniczać akcje o charakterze klasycznie likwidacyjnym, żeby tej głównej struktury Taboru nie naruszyć – tłumaczył. Zapewnił, że zdolności spółki są duże i jest ona w stanie realizować „pierwszoligowe” zamówienia w swojej branży.
Stanowiska PKP Intercity w tej sprawie nie udało się PAP uzyskać w środę.
Zwolnienia
O wręczeniu wypowiedzeń pracownikom przesądziły także przepisy ustawy o ochronie roszczeń pracowniczych. Wynika z nich, że w razie niewypłacalności pracodawcy syndyk może złożyć wniosek do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych o udzielenie środków na zaspokojenie roszczeń pracowniczych - ale w ściśle określonym terminie. - Gdybyśmy przegapili ten termin, to po nim spółka nie mogłaby uzyskać tych środków, by rozliczyć się z pracownikami - zastrzegł Pałys.
Wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu Renata Cygan wyjaśniła, że syndyk może wystąpić do Funduszu o pieniądze na odprawy i odszkodowania. Ma na to cztery miesiące od daty uznania niewypłacalności przedsiębiorstwa. W przypadku Taboru tą datą był 1 kwietnia. To, jak wysokie będą odprawy, zależy od stażu pracy u pracodawcy i wysokości wynagrodzenia. Cygan podała, że jeśli pracownik był u danego pracodawcy zatrudniony krócej niż dwa lata, to przysługuje mu odprawa w wysokości jednomiesięcznego wynagrodzenia; jeśli był zatrudniony od 2 do 8 lat - dwumiesięczne wynagrodzenie; a jeśli powyżej 8 lat – trzymiesięczne.
Wysokość odprawy nie może przekroczyć przeciętnego wynagrodzenia, które obecnie wynosi niespełna 3,9 tys. zł. - Jeśli ktoś zarabiał poniżej tej kwoty, to dostanie odprawę w wysokości swojego wynagrodzenia, jeśli więcej – to wysokość przeciętnego wynagrodzenia – wyjaśniła. Wicedyrektor WUP poinformowała też, że w czwartek w Powiatowym Urzędzie Pracy w Opolu ma się odbyć spotkanie z przedstawicielami Taboru ws. możliwych form pomocy dla zwalnianych pracowników.
Problemy finansowe
Tabor Szynowy Opole SA od dłuższego czasu był w złej sytuacji finansowej. Jego poprzednie władze w marcu ub.r. złożyły wniosek o tzw. upadłość układową. We wrześniu zawarty został układ między spółką a wierzycielami ws. spłaty zadłużenia. Gdy Tabor nie wywiązywał się z zawartych w nim zobowiązań, urząd skarbowy złożył w grudniu do sądu wniosek o upadłość likwidacyjną.
W styczniu większościowy pakiet akcji spółki kupiła Grupa Leo Maks, która deklarowała chęć ratowania zakładu, ale nie poczyniła w tym kierunku żadnych - zdaniem sądu - wiarygodnych kroków. 27 lutego opolski Sąd Rejonowy ostatecznie ogłosił upadłość likwidacyjną.
W kwietniu pracownicy Taboru, którzy od końca listopada nie otrzymywali wynagrodzeń, dostali pensje z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Autor: mn//gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24