Amerykański bank Goldman Sachs poszedł na ugodę z amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), która zarzucała mu nadużycia w przededniu kryzysu finansowego. Umorzenie sprawy będzie go kosztowało 550 milionów dolarów. Analitycy i inwestorzy nie mają wątpliwości: to zwycięstwo Goldman Sachs.
SEC, odpowiednik polskiego KNF-u, oskarżył jeden z największych banków inwestycyjnych świata, że w 2007 roku wprowadził swoich klientów w błąd, sprzedając im papiery wartościowe zabezpieczone kredytami hipotecznymi, zatajając przy tym fakt, że w ich projektowaniu uczestniczył fundusz Johna Paulsona, który planował grę na przecenę tych aktywów.
Goldmanowi się upiekło
Bank zapewniał przez cały czas, że zarzuty przeciwko niemu są bezpodstawne, ale w końcu przyznał, że materiały promujące te papiery zawierały luki informacyjne. Ostatecznie przystał na zawarcie ugody.
Koszt dla Goldmana okazał się stosunkowo niski. Analitycy spodziewali się bowiem, że kara może sięgnąć 1 mld dol, a dodatkowo SEC wymusi na banku zmiany w zarządzie. Tymczasem Komisja nakazała mu tylko lepsze przeszkolenie pracowników zajmujących się produktami strukturyzowanymi opartymi na kredytach.
- Trzeba na tę ugodę patrzeć jako na zwycięstwo Goldmana – ocenił Peter Sorrentino, zarządzający akcjami w Huntington Assed Advisors.
Nadal trwa jednak postępowanie SEC przeciwko jednemu z członków zarządu Goldmana, Fabrice’owi Tourre, który pełnił kluczową rolę w aranżowaniu podejrzanych transakcji.
Chociaż do porozumienia doszło już po zamknięciu czwartkowej sesji, to jej ostatnich godzinach inwestorzy zaczęli podejrzewać, że finał postępowania będzie korzystny dla banku. W efekcie w końcówce sesji papiery banku podrożały w czwartek o 4,4 proc., choć od połowy kwietnia – gdy pojawiły się podejrzenia pod jego adresem – silnie zniżkowały.
Z 550 mln dolarów, jakie nowojorski bank zgodził się zapłacić, niemal połowa zostanie przekazana dwóm instytucjom, które najbardziej na transakcjach z Goldmanem ucierpiały: niemieckiemu bankowi IKB i brytyjskiemu Royal Bank of Scotland.
Źródło: pb.pl, rp.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24