Prezydent Barack Obama opowiedział się w poniedziałek za przyjęciem przez amerykańskiego regulatora zasad gwarantujących tzw. otwarty i neutralny internet. Chodzi o to, by dostawcy internetu nie mogli lepiej traktować dużych firm, jak np. YouTube czy Netflix.
W opublikowanym na stronie Białego Domu nagraniu wideo Obama zaapelował do Federalnej Komisji Łączności (FCC), która niebawem ma ogłosić nowe zasady obowiązujące operatorów szerokopasmowego internetu, by zapewniła maksymalną "neutralność sieci" dla różnych dostawców treści internetowych.
Wszyscy równi w internecie
Obrońcy tzw. neutralności sieci od dłuższego czasu apelują, by w internecie wszystkie informacje traktowano jednakowo. A więc, by płacąc za łącze internetowe konsument posiadał taki sam dostęp do YouTube czy do treści pochodzących od małych firm. Tymczasem zgodnie z obecnie obowiązującymi w USA zasadami operatorzy telekomunikacyjni i kablowi jak Verizon czy Time Warner Cable mają prawo do zawierania umów z firmami takimi jak Netflix czy YouTube, by za dodatkowe, bardzo wysokie opłaty oferować im priorytetowe traktowanie. Istnieją obawy, że dzięki temu oferowane przez te firmy filmy czy inne treści internetowe będą dostar
czone do klientów znacznie szybciej niż inne informacje. - Nie możemy pozwolić dostawcom internetu, by ograniczali najlepszy dostęp do internetu tylko dla wybrańców albo by wskazywali wygranych i przegranych na rynku on-line idei i usług - powiedział Obama stając zdecydowanie po stronie obrońców neutralności sieci. - Apeluję do Federalnej Komisji Komunikacji (FCC), aby (...) wdrożyła jak najsilniejsze z możliwych zasady, by chronić neutralność sieci - dodał. Prezydent podkreślił, że FCC jest niezależną agencją i ostatecznie to ona zdecyduje o nowych regulacjach. Ale - jak dodał - nowe, surowsze zasady muszą zapewnić, że "żadna firma kablowa czy telefoniczna nie będzie w stanie działać jak strażnik decydujący o tym, co można, a czego nie można zobaczyć w sieci".
Zakaz blokowania treści
Zdaniem Obamy wśród nowych zasad powinien znaleźć się zakaz blokowania treści internetowych przez operatorów telekomunikacyjnych, o ile są one legalne. Operatorzy nie powinni być też w stanie "świadomie spowalniać przesyłanie pewnych treści i przyspieszać innych". W szczególności prezydent USA zaapelował o wprowadzenie "zakazu płatnego uprzywilejowywania" pewnych usług i ograniczania innych, za które nie wniesiono dodatkowych opłat. Jak podkreśla "New York Times" problem uprzywilejowanego traktowania w sieci dużych firm pojawił się w wyniku błędów samej FCC. Przed laty agencja uznała bowiem, że usługi dostawców szerokopasmowego internetu będą traktowane jak usługi informacyjne, a więc podlegające znacznie mniejszym regulacjom i kontroli niż usługi telekomunikacyjne. Dlatego w styczniu Sąd Apelacyjny dla Okręgu Dystryktu Kolumbii przyznał rację operatorom internetu szerokopasmowego (w tym firmie Verizon) i orzekł, że FCC nie może ich ograniczać w zakresie tworzenia nowych usług. A to oznacza, że mają prawo brać pieniądze za oferowanie określonym firmom, lepszego traktowania ich pakietów w sieci. W odpowiedzi na ten wyrok wiosną szef FCC zapowiedział zmiany, zgodnie z którymi operatorzy szerokopasmowego internetu mogliby podzielić internet na szybsze i wolniejsze pasma. Ta propozycja spotkała się jednak z ogromną krytyką organizacji broniących praw obywatelskich, w tym American Civil Liberties Union. Według źródeł "NYT" FCC zmienił od tego czasu swoje podejście i należy oczekiwać, że zmiany, które niebawem ogłosi, będą w bardziej zdecydowany sposób chronić otwartego internetu.
Autor: km / Źródło: PAP