Do Sejmu trafił projekt budżetu na 2008 rok, przesłany po piątkowym inauguracyjnym posiedzeniu rządu Donalda Tuska. Koalicja, aby zdążyć w konstytucyjnym terminie z jego uchwaleniem, zdecydowała się na "lifting" projektu poprzedników.
W piątek na pierwszym posiedzeniu gabinet Donalda Tuska przyjął bez autopoprawki projekt ustawy budżetowej na 2008 rok. Projekt, przygotowany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego, który trafił do Sejmu poprzedniej kadencji 27 września, zakłada, że przyszłoroczne dochody wyniosą 281,8 mld zł, a wydatki – 310,4 mld zł, przy deficycie 28,6 mld zł.
Projekt uwzględnia m.in. dalsze obniżenie składki rentowej; waloryzację kwot progów podatkowych, kosztów uzyskania przychodu i tzw. kwoty wolnej w podatku dochodowym od osób fizycznych; podwyższenie ulgi podatkowej dla osób posiadających dzieci oraz podwyższenie podatku akcyzowego na wyroby tytoniowe. Według szefa klubu PO zbigniewa Chlebowskiego, prace w komisjach nad budżetem mają być zakończone do 25 stycznia. Nie zostaną więc zmienione podstawowe jego założenia, a mogą pojawić się ewentualne przesunięcia.
Ustawa na wagę władzy Poprzedni rząd złożył projekt ustawy do Sejmu na trzy dni przed konstytucyjnym terminem. Od tego czasu liczą się cztery miesiące na zakończenie prac nad nim. Nowy Sejm nie mógł zająć się projektem ze względu na tzw. zasadę dyskontynuacji. Mimo apelu Platformy, poprzedni rząd nie przesłał ponownie projektu do nowego Sejmu.
Jeżeli do 27 stycznia projekt ustawy budżetowej nie zostanie przedstawiony prezydentowi do podpisu, może on zarządzić skrócenie kadencji parlamentu. Minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński zapewniał, że Lech Kaczyński nie zamierza rozwiązywać parlamentu, jeśli nie dostanie w terminie do podpisu ustawy budżetowej na 2008 rok.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24