- W prawdziwym partnerstwie każda ze stron odnosi korzyści – mówi w rozmowie z reporterką TVN CNBC Aleksandr Miedwiediew. Wiceprezes Gazpromu podsumowuje w ten sposób porozumienie gazowe, które w piątek podpisali wicepremierzy Polski i Rosji. Zaprzecza, jakoby gazociąg Jamał stracił rację bytu po wybudowaniu Nord Stream.
Waldemar Pawlak oraz Igor Sieczin podpisali w piątek w Warszawie międzyrządowe porozumienie w sprawie zwiększenia dostaw gazu do Polski. PGNIG i Gazprom podpisały aneks do kontraktu jamalskiego.
Porozumienie dotyczy zwiększenia dostaw rosyjskiego gazu do Polski o ok. 2 mld m sześc. rocznie. Ma to uzupełnić niedobory w dostawach po wyeliminowaniu na początku ubiegłego roku z handlu gazem na Ukrainie spółki RosUkrEnergo. Zgodnie z tą umową tranzyt gazu jest przewidziany do 2019 r., a dostawy do 2022 r.
Wszyscy są wygranymi
Żadna ze stron nie jest tu przegrana. Zarówno Polska jak i Rosja wygrały podpisując tę umową - podobnie jak Gazprom i PGNiG oraz Europol Gaz. Teraz na świecie nie ma gier o sumie zerowej. W prawdziwym partnerstwie każda ze stron odnosi korzyści. To dobry przykład sytuacji w której rozwiązanie jest korzystne dla obu stron Aleksander Miedwiediew
Zdaniem prezesa Gazprom Exportu nie można mówić, by ktoś po podpisaniu umowy mógł się czuć przegranym. - Zarówno Polska jak i Rosja wygrały, podpisując tę umowę. Podobnie jak Gazprom i PGNiG oraz Europol Gaz. Teraz na świecie nie ma gier o sumie zerowej - stwierdza w rozmowie z TVN CNBC Miedwiediew. Dodał, że "to dobry przykład sytuacji w której rozwiązanie jest korzystne dla obu stron".
Dlaczego krótszy termin?
Zgodnie z umową dostawy gazu są zapewnione do 2022 roku, a tranzyt jest uregulowany do 2019 roku. Strona rosyjska zgodziła się, by nie przedłużać kontraktu do 2045. Jednym z powodów takiej sytuacji jest fakt, że brakuje pewnych dokumentów europejskich.
- Byliśmy gotowi do tego, by przedłużyć zarówno kontrakt na dostawy gazu, jak też umowę tranzytową. Znaleźliśmy się w sytuacji w której nie jesteśmy pewni co do regulacji europejskich. Ciągle nie ma dokumentów wdrażających pakiety energetyczne – tłumaczy Miedwiediew. Dodał, że „z punktu widzenia Komisji Europejskiej, należy przestrzegać wszystkich umów. Opierając się na tej zasadzie i biorąc pod uwagę to, że obie strony mają dobrą wolę, myślę, że możliwe będzie dokonanie adaptacji protokołów miedzyrządowych oraz umów z operatorami w sprawie tranzytu”.
Znaleźliśmy rozwiązanie zgodnie z którym, wszystkie najważniejsze umowy pozostają bez zmian, a wszystkie komercyjne umowy na dostawę gazu i tranzyt również będą utrzymane w mocy. Będziemy przyglądać się temu, jak będą rozwijać się europejskie regulacje. Mamy czas na przedłużenie umów, zarówno na dostawę jak i tranzyt gazu Aleksander Miedwiediew
- Znaleźliśmy rozwiązanie zgodnie, z którym wszystkie najważniejsze umowy pozostają bez zmian, a wszystkie komercyjne umowy na dostawę gazu i tranzyt również będą utrzymane w mocy. Będziemy przyglądać się temu, jak będą rozwijać się europejskie regulacje. Mamy czas na przedłużenie umów, zarówno na dostawę jak i tranzyt gazu – mówi wiceprezes.
Według niego rozmowy na ten temat mogą rozpocząć się nie później niż w 2011, 2012 roku. Zakończą się natomiast przed wygaśnięciem kontraktu.
Zapłacimy więcej za krótszy kontrakt?
Na pytanie czy fakt, że kontrakt nie został przedłużony do 2037 oznacza, że później zapłacimy więcej Miedwiediew powiedział, że nowa umowa nie będzie miała wpływu na formułę cenową gazu. - To ten sam wzór, który był powiązany z długoterminowym kontraktem wykraczającym poza rok 2022 - powiedział wiceprezes.
W sprawie renegocjacji cen Miedwiediew powiedział, że do rewizji ceny mają obie strony; zarówno dostawca jak i odbiorca. - To prawo wynika z kontraktu i każda ze stron może z niego skorzystać. Zależy to tylko od uzasadnienia takiego działania, którym jest zmiana sytuacji rynkowej. To zwyczajowa praktyka przy zawieraniu kontraktów - kiedy zmienia się rynek powstaje możliwość zmiany ceny - po obu stronach - zapewnia Miedwiediew.
Jeśli dochodzi do takich rewizji, to dzieje się to najwyżej raz na trzy lata, ale jak zapewnił wiceprezes "takie działanie uchodzi za nadzwyczajne". - Nazywamy je "jokerem". Ale podkreślam, to nie wygląda tak, że można tego jokera po prostu wyciągnąć z kieszeni. Jego wykorzystanie musi być uzasadnione poważnymi zmianami na rynku - zapewniał Miedwiediew.
Polska płaci tyle co inni
Analitycy branżowi spekulują, że Polska płaci za gaz najwyższą cenę w Europie - około 350 dolarów za 1000 m3. Zdaniem wiceprezesa to bzdura, a ceny gazu dla Polski można porównać do cen, które płacą sąsiednie kraje. Na pytanie o wysokość kwoty Miedwiediew powiedział, że szczegółów umowy nie może zdradzić.
- Ten kontrakt gwarantuje Polsce dostępność do zasobów gazu, co jest ważne w obliczu nadchodzącej zimy. Chciałbym też przypomnieć, że przez ostatnie 1,5 roku Gazprom zapewniał Polsce tyle gazu ile Polska żądała, nawet więcej niż wynosiły kontraktowe zobowiązania - przypomniał Miedwiediew.
NordStream nie jest alternatywą dla Jamału. Otwarcie nowego gazociągu w żaden sposób nie będzie oznaczało przeniesienia tranzytu z gazociągu Jamał do NordStream. Nasz nowy projekt ma na celu dywersyfikację naszych dróg tranzytowych. Ilość przesyłanego gazu przez NordStream nie jest związana w żaden sposób z związana z obowiązującymi kontraktami na tranzyt gazu przez Jamal Europe Aleksander Miedwiediew
Unijna polityka zagrozi interesom Rosjan?
Zdaniem Miedwiediewa europejska polityka solidarności raczej nie zagrozi pozycji Gazpromu. - Mamy kontrakty na dostawy gazu, które wiążą się z tranzytem przez Polskę i te kontrakty nie kończą się w 2019 roku. To kontrakty z naszymi niemieckimi i francuskimi partnerami, które będą obowiązywać do 2035 roku. Wierzymy, że gazociąg Jamał będzie najlepszym sposobem na dostawę gazu aby wywiązać się z tych kontraktów – uznaje wiceprezes.
Nord Stream nie jest alternatywą dla Jamału
Aleksander Miedwiediew zaprzeczył, jakoby gazociąg Jamał stracił rację bytu po wybudowaniu Nord Stream. - Nord Stream nie jest alternatywą dla Jamału. Otwarcie nowego gazociągu w żaden sposób nie będzie oznaczało przeniesienia tranzytu z gazociągu Jamał do Nord Stream – powiedział wiceprezes.
Zaznaczył, że nowy projekt ma na celu dywersyfikację dróg tranzytowych. - Ilość przesyłanego gazu przez Nord Stream nie jest związana w żaden sposób z obowiązującymi kontraktami na tranzyt gazu przez Jamal Europe – oświadczył Miedwiediew, który podkreślił, że taki stan jest zagwarantowany przynajmniej do 2022 roku. Później trzeba będzie sprawdzić jaka ilość gazu zostanie w przyszłości zakontraktowana.
- Strona polska i Komisja Europejska mają wszelkie możliwości znalezienia rozwiązania, które będzie satysfakcjonujące zarówno dla kupujących gaz w tym i Polski jak też satysfakcjonujące dla Polski jako kraju tranzytowego – powiedział.
Co z Gudzowatym?
Aleksander Miedwiediew zapewnił, że nikt nie chce usunąć ze spółki Aleksandra Gudzowatego ze spółki. - Polityka EuropolGazu jest dość przejrzysta. Każdy z akcjonariuszy w tym pan Gudzowaty, który nie jest bezpośrednim akcjonariuszem - jest nim spółka GazTrading, której akcje posiadają również inne spółki. Złożymy tej spółce propozycję aby rozważyła odsprzedaż swego pakietu akcji po cenach rynkowych. Tą cenę zapłaci EuropolGaz - tłumaczył wiceprezes.
Powiedział, że władze spółki chcieliby, by stało się to jak najszybciej. - Według postanowień międzyrządowych struktura akcjonariatu EuroPolGazu powinna opierać się na proporcjach 50 procent na 50 procent - mówił Miedwiediew.
Gaz łupkowy? "Niejasna przyszłość"
Rosjanie nie obawiają się zmiany umowy ze względu na planowane wydobywanie gazu łupkowego. - Sądzimy, że przyszłość gazu łupkowego w Polsce nie jest jasna. Wiemy, że w Polsce dokonuje się próbnych odwiertów, ale nie jestem pewny czy Polacy zgodzą się na księżycowy krajobraz, który jest wynikiem eksploatacji gazu łupkowego - stwierdził Miedwiediew.
- Jeśli chodzi o LNG, to jest on sprzedawany w Europie nie tylko za cenę spotową, ale również za cenę ustalaną na podstawie parytetu ropy naftowej. Ta cena wynosi teraz ponad 450 dolarów. Jeśli Polska zdecyduje się na kupno LNG za tą cenę to będzie oznaczało, że cena z gaz z rurociągu pójdzie w górę i zrówna się z tą ceną. Dlatego sądzę, że polski rząd powinien dokładnie sprawdzić jaki jest koszt dywersyfikacji - dodał wiceprezes.
Źródło: TVN CNBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC