Nie zmieniliśmy formuły ustalania ceny gazu w oparciu o ceny ropy w kontrakcie z Polską - twierdzi wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew. Tymczasem prezes PGNiG Michał Szubski mówi, że jego firma dostała od Gazpromu upust w wysokości 250 mln dolarów w ciągu 5 lat.
Analitycy oceniają, że PGNiG płaci obecnie około 350 dolarów za 1000 m sześc. gazu; podczas gdy na rynku spotowym gaz kosztuje około 280 dolarów. Szaleńczo wysokie ceny ropy w 2008 roku spowodowały wzrost cen gazu kupowanego w Rosji z dziewięciomiesięcznym opóźnienie. Analitycy twierdzą, że w kilku krajach Gazprom sprzedaje część gazu po cenie powiązanej z tzw. rynkiem spotowym, czyli dostaw natychmiastowych. Wypowiedź prezesa PGNiG sugeruje, że Gazprom opuścił około 5 dolarów za 1000 m sześć.
Czy faktycznie płacimy najdrożej?
Miedwiediew zapewnił jednak, że Polska płaci za dostawy gazu podobnie jak inne kraje, a w nich kontrakty długoterminowe mają wciąż taką samą formułę cenową.
- Nie zmieniliśmy naszej formuły cenowej w żadnym kontrakcie - zapewnił Miedwiediew.
- Jedyną rzeczą, jaka wydarzyła się na niektórych rynkach, gdzie są płynne huby gazowe (czyli węzły rurociagów, z których można dostarczać gaz w transakcjach spotowych), np. w Holandii, Niemczech, Wielkiej Brytanii, jest to, że pewne marginalne ilości gazu są sprzedawane na warunkach powiązanych z mechanizmami cenowymi w płynnych hubach. Ale w naszych kontraktach długoterminowych nie ma zmian w formule cenowej - dodał.
Zastrzegł, że choć Gazprom sprzedaje część gazu w powiązaniu z rynkiem spotowym, jest to mała część.
- Płynny rynek nie może zagwarantować nieprzerwanych dostaw, wymaganych przez odbiorców. Teraz z powodu kryzysu powstała iluzja, że jest za dużo gazu w systemie (...), ale wciąż oceniamy maksymalny udział płynnego rynku, czyli dostaw spotowych na 20 do 25 procent rynku europejskiego - ocenił Miedwiediew.
Dostaliśmy upust od Gazpromu
Zauważył, że Gazprom stosuje zachęty dla odbiorców w postaci upustu od zwiększonych dostaw "powyżej minimum kontraktowego". Z takiego upustu może korzystać też Polska.
Nasz odbiorca gazu Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo szacuje, że w ciągu 5 lat może skorzystać z ok. 250 mln dolarów upustu za dostawy gazu - poinformował PAP prezes PGNiG Michał Szubski. Dodał, że jest przekonany, że już w tym roku skorzystamy z upustu wynegocjowanego z Gazpromem.
Zgodnie z zawartym w piątek porozumieniem z Rosją, ma być zmieniona struktura właścicielska spółki EuRoPol Gaz, która jest właścicielem polskiej części gazociągu jamalskiego. Płynie nim rosyjski gaz w stronę Niemiec. Obecnie PGNiG i Gazprom mają w niej po 48 proc. udziałów, a 4 proc. należy do Gas-Tradingu. W samym Gas-Tradingu ponad 30 proc. ma Bartimpex Aleksandra Gudzowatego.
- Chcielibyśmy doprowadzić do struktury 50 na 50 proc. w EuRoPol Gazie (dla PGNiG i Gazpromu) - powiedział Szubski. Pytany, kiedy PGNiG wystosuje ofertę wykupu 2 proc. udziałów w EuRoPol Gazie od Gas-Tradingu (kolejne 2 proc. ma wykupić Gazprom), odparł: - PGNiG i Gazprom tworzą wspólną grupę negocjacyjną.
Będą jeszcze negocjacje cenowe
Pytany o zapowiadane m.in. przez wicepremiera Waldemara Pawlaka negocjacje cenowe z Gazpromem dotyczące całych dostaw w ramach kontraktu jamalskiego, które miały nastąpić po podpisaniu porozumienia, odparł:
- Rozpocznijmy najpierw wykonywanie zobowiązań, jakie nakłada to porozumienie.
Szubski zauważył, że do negocjacji cenowych trzeba mieć argumentację, którą PGNiG przygotowuje.
- Każda ze stron może otworzyć negocjacje, ale nie ma pewności co do kierunku, w którym pójdą. Dlatego trzeba być przygotowanym - zauważył.
Bruksela walczy o równy dostęp do rury
Wicepremierzy Polski i Rosji, Waldemar Pawlak oraz Igor Sieczin podpisali w piątek w Warszawie międzyrządowe porozumienie ws. zwiększenia dostaw gazu do Polski. Dotyczy ono zwiększenia dostaw rosyjskiego gazu o ok. 2 mld m sześc. rocznie. Ma to uzupełnić niedobory w dostawach po wyeliminowaniu na początku zeszłego roku z handlu gazem spółki RosUkrEnergo. Aneks w tej sprawie do kontraktu jamalskiego podpisały też spółki PGNiG i Gazprom Export.
Na mocy porozumienia zarządzanie polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego przejmuje od spółki Gazpromu i PGNiG państwowy GazSystem, który ma zapewnić wszystkim chętnym równy dostęp do tej rury. Tak nakazuje unijne prawo. Jednak Komisja Europejska chce sprawdzić, czy faktycznie umowa jest z nim zgodna. W czwartek premier Donald Tusk powiedział, iż nie ma powodów, by Polska była w jakiś specjalny sposób nadzorowana przez Komisję Europejską.
Rząd zmienia ton
W piątek przedstawiciele rządu zmienili jednak ton.
Wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski powiedział, że w drugiej połowie przyszłego tygodnia wraz z wiceszefem URE Markiem Woszczykiem spotka się z przedstawicielami KE w sprawie umowy operatorskiej na zarządzanie polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego. Zaznaczył, że strona polska przedstawi w Brukseli zgodny z polskim i unijnym prawem zakres operatorstwa Gaz-Systemu.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24