Kontrowersyjny projekt gazociągu przez Bałtyk, czyli Nord Stream, będzie realizowany zgodnie z planem - zapewniają przedstawiciele konsorcjum prowadzącego tę inwestycję. Kładzenie rury na dnie morza rozpocznie się w kwietniu, a pierwsze dostawy gazu mają być możliwe już w 2011 roku. Sebastian Sass z Nord Stream zapewnia w rozmowie reporterem TVN CNBC Biznes Cezarym Królakiem, że inwestycja jest bezpieczna dla środowiska i nie ma wymiaru politycznego.
Co dzieje się z Nord Streamem teraz, co robicie przygotowując tę inwestycję?
W ostatnich miesiącach otrzymaliśmy zezwolenia środowiskowe z pięciu krajów. To potwierdza, że wpływ projektu Nord Stream na środowisko będzie umiarkowany i ograniczony do krótkiego okresu. Możemy więc iść naprzód z pracami konstrukcyjnymi. W kwietniu planujemy położyć pierwsze rury na dnie morza. Pierwszą nitkę gazociągu chcemy ukończyć przed 2011 rokiem, drugą przed 2012 rokiem.
Nie macie problemów na przykład z usuwaniem broni chemicznej, która wciąż leży na dnie Bałtyku?
Dokonaliśmy bardzo wyczerpującej oceny dna morskiego. Przeskanowaliśmy linię dna o długości 40 tysięcy kilometrów. Znaleźliśmy trasę, która omija te problematyczne obszary. Nie będziemy mieli do czynienia z zatopioną bronią chemiczną.
A jak wygląda na tę chwilę perspektywa dostaw – zarówno jeśli chodzi o dostawy dla Was do gazociągu jak i potem dla finalnych klientów tego projektu?
Duża część gazu, która ma być transportowana dzięki Nord Stream jest już zakontraktowana. Odbiorcami są firmy nie tylko z Niemiec, również z Francji, Danii, Wielkiej Brytanii, Holandii. Jednocześnie mamy dostawcę, który dysponuje największymi zasobami gazu na świecie. Wierzymy, że jest to bardzo bezpieczny projekt, który przyczynia się też do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego całej Unii Europejskiej.
Jakie będzie znaczenie tego projektu, jego wpływ na przemiany w krajobrazie dostaw gazu w skali całej Europy?
Po pierwsze wzrośnie bezpieczeństwo dostaw dla całej Europy. Zapewnimy dostawę znaczącej ilości gazu, która jest wystarczająca dla 26 milionów gospodarstw domowych. Ten gaz może być wykorzystany przez inne państwa, które są podłączone do zintegrowanej sieci dostaw gazu w Unii Europejskiej. Im więcej gazu będzie na rynku tym lepszą ofertę otrzymają konsumenci.
Czy wciąż jesteście pewni, że zapotrzebowanie na gaz w Europie jest wystarczające, aby taki projekt jak Nord Stream był potrzebny?
Nie mamy co do tego wątpliwości. Konsumpcja energii rośnie. Udział gazu ziemnego w tej konsumpcji rośnie jeszcze szybciej. Ponad 50 procent elektrowni budowanych w Unii od roku dwutysięcznego opiera się na gazie. Stopniowo odchodzimy od innych źródeł energii, które wytwarzają więcej gazów cieplarnianych. Dostrzegamy długoterminowy trend wzrostu zużycia gazu ziemnego. Dlatego gazociąg Nord Stream jest bardzo, bardzo ważny.
A jak skomentuje Pan wątpliwości natury politycznej wokół Nord Streamu?
Nord Stream jest komercyjnym przedsięwzięciem, udziałowcy projektu pochodzą z trzech różnych krajów. Unia Europejska uznała ten projekt za priorytetowy zgodnie z wytycznymi dla transeuropejskiej sieci energetycznej. Mamy komercyjne nastawienie, ale oczywiście dodatkową korzyścią będzie zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej. Właśnie o to chodzi w biznesie, w który jesteśmy zaangażowani. Nie zajmujemy się polityką.
Czy zatem nie będzie żadnego sporu z krajami tak Bałtyckimi jak i innymi w Europie wokół tego projektu?
Otrzymaliśmy zezwolenia środowiskowe od krajów z regionu Morza Bałtyckiego, przez prawie cztery lata prowadziliśmy wielostronne rozmowy i konsultacje ze wszystkimi 9 państwami regionu Morza Bałtyckiego. Mamy wsparcie Unii Europejskiej, która uznała nasz projekt za priorytetowy dla transeuropejskiej sieci energetycznej. Dlatego wierzymy, że dzięki konsultacjom i naszemu otwartemu podejściu, osiągnęliśmy rezultat, który jest możliwy do zaakceptowania dla każdego i zwiększa bezpieczeństwo dostaw dla całej Europy.
Nie macie obecnie problemów z finansowaniem?
Mamy bardzo dobrą sytuację finansową. Właśnie trwa końcowy etap procesu zawierania umów. 70 procent finansowania będzie pochodziło z rynków finansowych i wszystkie umowy są przygotowane. Wszystkie konieczne inwestycje mają źródło finansowania. Tak naprawdę zaoferowano nam znacząco więcej pieniędzy niż potrzebujmy aby zrealizować projekt. To jeszcze jeden znak, że możemy czuć się pewnie. Gazociąg Północny mają tworzyć dwie nitki o długości 1 tys. 220 km i przepustowości po 27,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Będzie się zaczynał w okolicy rosyjskiego Wyborga, a kończył w okolicach niemieckiego Greifswaldu. Według planów, pierwsza nitka powinna być oddana do eksploatacji w końcu 2011 roku, a druga - w 2012 roku. Koszt projektu jest szacowany na 7,4 mld euro. Akcjonariuszami budującego go konsorcjum Nord Stream są: rosyjski Gazprom (51 proc.), niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 20 proc.) oraz holenderski Gasunie (9 proc.). Konsorcjum uzyskało zgodę na ułożenie gazociągu na wodach terytorialnych Danii, Szwecji i Finlandii.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES