Decyzja o tym, czy Republika Czeska przyłączy się do powstającej umowy międzyrządowej w sprawie nowego paktu fiskalnego, dopiero zapadnie - oświadczył po zakończeniu szczytu Unii Europejskiej w Brukseli czeski premier Petr Neczas.
Według niego, wszystko zależy od ostatecznego kształtu dokumentu, z którego na razie są do dyspozycji tylko tezy.
Nie można było przystąpić do tej międzynarodowej umowy z całego szeregu powodów. Przede wszystkim z powodu tego, że nikt właściwie nie zna jej treści. Petr Neczas
- Nie można było przystąpić do tej międzynarodowej umowy z całego szeregu powodów. Przede wszystkim z powodu tego, że nikt właściwie nie zna jej treści - powiedział Neczas dziennikarzom. Konkretna postać dokumentu, z którego według czeskiego premiera znane są na razie tylko ogólne tezy, ma być gotowa do marca.
Czesi z sympatią i obawami
Jak zaznaczył Neczas, ze strony Czech istnieje sympatia i poparcie dla szeregu spraw, jakie eurostrefa chce za pomocą tej umowy urzeczywistnić. Chodzi tu m.in. o dążenie do zrównoważenia budżetów i zwiększenie automatyzmu karania tych, którzy naruszają przyjęte zasady.
Z drugiej strony Praga obawia się według premiera ewentualnego zagrożenia suwerenności budżetowej oraz ingerowania w kompetencje poszczególnych państw na przykład w sferze socjalnej i emerytalnej. Nie jest również jasne, jaki wpływ wywarłaby umowa na rynek wewnętrzny i ocenianie krajowych budżetów.
Również w piątek głos zabrał prezydent Czech Vaclav Klaus. On z kolei krytykował Europę, która "niechętnie akceptuje" to, że Europa padająca ofiarą kryzysu zadłużenia nie jest już wzorem dla reszty świata i traci oddech.
Źródło: PAP