Nowym szefem Banku Światowego zostanie Amerykanin Jim Yong Kim. Taki wynik głosowania wśród członków organizacji był do przewidzenia. Zgodnie z niepisaną regułą od powstania Banku Światowego zawiaduje nim przedstawiciel USA.
Rywalką 52-letniego Amerykanina była minister finansów Nigerii, Ngozi Okonjo-Iweala. Pomimo bardzo silnej pozycji Nigeryjki i dużego poparcia dla jej osoby, zwłaszcza wśród państw rozwijających się, wyniki głosowania był niemal stuprocentowo pewny od początku.
Za Amerykaninem głosował cały świat "zachodni" przy wsparciu Rosji i Meksyku. Kim nie został jednak wybrany zdecydowaną większością głosów, co przeważnie zdarzało się podczas poprzednich wyborów.
W ocenie banku Światowego dowodzi to "znaczącej rangi" kandydatów. Nowy szef BŚ jest lekarzem i ekspertem z dziedziny zdrowia.
Domena USA
Tak naprawdę trudno jednak zgodzić się treścią komunikatu Banku Światowego. Od jego powstania rządzi nim przedstawiciel USA, które są największym udziałowcem. W zamian zgodnie z niepisaną zasadą, Europa ma zapewnione stanowisko szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Taki system budzi niezadowolenie wielu słabiej rozwiniętych krajów, które są członkami obu organizacji, ale nie mają realnego wpływu na wybór szefostwa, którego dokonują zarządy zdominowane przez państwa bogate.
Swoją pięcioletnią kadencję Amerykanin rozpocznie pierwszego lipca. Poprzedni szef Robert Zoellick, w lutym ogłosił, że chce zrezygnować ze swojego stanowiska.
Źródło: Reuters