Sędziowie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego uznali, że Niemcy mogą ratyfikować traktat o europejskim mechanizmie ratunkowym EMS. Od tego wyroku zależała przyszłość całego projektu, który ma stanowić zbawienie dla strefy euro. Rynki na decyzję Trybunału zareagowały entuzjastycznie.
Trybunał w Karlsruhe zastrzegł, że udział finansowy Berlina nie może przekroczyć 190 mld euro.
Pozytywna reakcja
Po ogłoszeniu wyroku europejskie giełdy zareagowały wzrostami.
Orzeczenie sądu odbiło się też pozytywnie na kursie euro względem dolara. Europejska waluta umocniła się i trzeba za nią zapłacić 1,29 dol., co jest najlepszym wynikiem od czterech miesięcy. Przed ogłoszeniem wyroku kurs wynosił 1,28.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego miało kluczowe znaczenie dla przyszłości nowego europejskiego funduszu ratunkowego EMS. Pieniądze z niego mają zostać przeznaczone na wsparcie pogrążonych w kryzysie gospodarek krajów strefy euro. Gdyby Niemcy będące dominującą gospodarką UE odmówiły udziału w wartym 700 miliardów euro projekcie, praktycznie nie miałby on sensu.
Projekt funduszu zaskarżyło do trybunału kilku niemieckich polityków opozycyjnych. Ich zdaniem traktat o EMS zbyt mocno ingeruje w kompetencje niemieckiego parlamentu w sprawach budżetowych. Z tego powodu nie udało się wprowadzić w życie projektu funduszu w zaplanowanym terminie, czyli 1 lipca.
Różnice między funduszami
Według zmodyfikowanych planów, stały fundusz ratunkowy eurolandu EMS może zastąpić tymczasowy fundusz EFSF na początku października. EMS będzie mógł nie tylko udzielać pożyczek rządom, ale z czasem też skupować obligacje i wspierać banki. - To brakujący element unii monetarnej - wskazują ekonomiści. - EMS ma kilka przewag nad EFSF. To trwały mechanizm ze statusem międzynarodowej organizacji finansowej. Będzie dysponował własnym, wpłaconym kapitałem, a nie opierał się tylko na gwarancjach. Otworzy możliwość podejmowania decyzji większością głosów w pilnych sytuacjach - wymienił w informacji dla PAP rzecznik KE ds. walutowych Simon O'Connor. Dodał, że ze względu na te zalety, EMS będzie "silniejszą i skuteczniejszą zaporą ogniową", chroniącą stabilność finansową eurolandu. - Z instrumentem takim jak EMS poprawia się struktura unii monetarnej. Fundusz ten na wzór Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) na arenie międzynarodowej w razie problemu wesprze finansowo członków w kłopotach. Stały mechanizm nie był przewidziany, gdy powstawała unia monetarna - powiedział z kolei rzecznik EFSF Christophe RocheRoche.
Prowizorka odchodzi w przeszłość Tymczasowy EFSF powstał w 2010 r., gdy po kryzysie finansowym w tarapaty popadły rządy strefy euro. Nie będąc w stanie samodzielnie sprostać rosnącym kosztom obsługi zadłużenia, zaczęły zwracać się do bogatszych partnerów w eurolandzie i do MFW o pomoc. EFSF został pospiesznie utworzony na podstawie umowy między rządami jako spółka zarejestrowana w Luksemburgu. EFSF działał na bazie gwarancji udziałowców, a nie wpłaconego kapitału. Tymczasem EMS będzie zawierał wpłaconą przez jego udziałowców gotówkę (80 mld euro) oraz tzw. kapitał na żądanie (z ang. callable capital) w wysokości 620 mld euro. Dzięki temu EMS ma być bardziej odporny na spadki ratingów krajów-udziałowców niż EFSF. Podobnie jak poprzednik, EMS będzie emitował obligacje, by sfinansować pożyczki. Ponieważ jednak pożyczki udzielane przez EMS nie będą bezpośrednio powiększać zadłużenia jego udziałowców, jak było w przypadku gwarancji EFSF, w przypadku EMS może okazać się zbędna każdorazowa zgoda parlamentów krajowych na wypłatę kolejnych transz pomocy. Zgody takiej przy każdej transzy dla Grecji udziela teraz niemiecki Bundestag.
Pomoc pod warunkiem Mimo tej większej automatyczności wypłat, warunkiem uruchomienia każdej transzy pomocy (czy to dla kraju, czy banku), będzie nadal pozytywna opinia eurogrupy, czyli ministrów finansów strefy euro. Tak jak teraz, będą oni podejmować decyzje na podstawie m.in. oceny Komisji Europejskiej, a także Europejskiego Banku Centralnego bądź MFW, w zależności od rodzaju pomocy. EMS będzie miał jednak większe możliwości interwencji na rynkach finansowych. Na mocy postanowień czerwcowego szczytu UE, gdy powstanie wspólny nadzór bankowy strefy euro, EMS będzie mógł bez pośrednictwa rządów dofinansowywać banki oraz skupować obligacje. Oczywiście pomoc taka ma być dalej obwarowana rygorystycznymi warunkami, jednak będą one miały najpewniej bardziej "automatyczny" charakter powtarzając niejako istniejące już rekomendacje KE dla wspieranych krajów.
Kolejka już jest
Jest jeszcze jedna istotna zmiana. W przeciwieństwie do EFSF, pilne decyzje w EMS mają być podejmowane większością głosów reprezentujących 85 proc. kapitału w funduszu. Chodziło o uniknięcie sytuacji blokowania pewnych decyzji przez mniejsze kraje na wzór tej z ubiegłego roku, gdy Finlandia wstrzymywała wypłatę pomocy dla Grecji domagając się dodatkowych gwarancji. Kluczowe decyzje w EMS będą jednak nadal wymagać jednomyślności udziałowców. Funduszem EMS zarządzać będzie rada złożona z ministrów finansów strefy euro. W funduszu ma pracować ok. 60 osób, pracowników dotychczasowego EFSF. EMS ma przez pewien czas równolegle funkcjonować z zaplanowanymi już programami pomocowymi w ramach doraźnego EFSF. Niemcy nie zgodziły się na połączenie pełnych mocy pożyczkowych obu funduszy (wraz z niewydanymi środkami EFSF), co mogłoby dać 1 bln euro mocy pożyczkowej. Dotychczas z pomocy EFSF skorzystały: Irlandia, Portugalia i Grecja. W kolejce po pomoc dla swoich banków ustawiły się już Hiszpania i Cypr.
Autor: mk//bgr / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu