Czy to już światełko w tunelu? Ta informacja w każdym razie poprawiła humory za Odrą: niemiecki przemysł w maju zebrał o 4,4 procent więcej zamówień niż w kwietniu. Takiego wzrostu nie było nie tylko w ostatnich trudnych czasach, ale i w ciągu poprzednich dwóch lat.
Analitycy spodziewali się zaś jedynie symbolicznego, półprocentowego wzrostu. Majowy przyrost zamówień był juz trzecim z rzędu.
Największy skok odczuł przemysł samochodów i części motoryzacyjnych, gdzie portfel zamówień w maju okazał się aż o 10 procent grubszy niż w kwietniu. Niemieccy analitycy wskazują, że to kolejny skutek obowiązującej tam premii za złomowanie starych (ponad 9-letnich) samochodów przy zakupie nowych pojazdów.
Producenci dóbr inwestycyjnych (np. maszyn i urządzeń) zanotowali wzrost zamówień o 5,9 proc., zaś wytwórcy towarów konsumpcyjnych - o 2,6 proc.
Do wzrostu majowego wskaźnika przyczyniły się przede wszystkim zamówienia dla przemysłu płynące zza granicy. O ile zamówienia od krajowych kontrahentów wzrosły o 3,9 proc., to wartość zamówień zza granicy zwiększyła się w stosunku do kwietnia o ponad 5,2 proc. Co ciekawe, jeszcze bardziej - aż o 8,2 procent - wzrosły zamówienia spoza strefy euro.
Wszystko to wygląda dobrze, dopóki nie porównuje się bieżących wskaźników z tymi sprzed roku: w takim ujęciu niemiecki przemysł zanotował spadek wartości zamówień aż o 1/3.
Źródło: ZDF
Źródło zdjęcia głównego: TVN24