W środowe popołudnie znaczna część adresów internetowych z końcówką .de była przez pewien czas nieosiągalna. Dotyczyło to ponad 13 milionów niemieckich adresów internetowych - zarówno w odniesieniu do stron www, jak i poczty e-mail. Powód nie został wciąż ustalony.
Przyczyna leży prawdopodobnie w błędnym funkcjonowaniu systemu nazw DNS, swoistej "książce telefonicznej" internetu. Serwery tego systemu tłumaczą nazwy przyjazne dla ludzi (w rodzaju tvn24.pl) na zrozumiałem dla urządzeń sieciowych określenia złożone wyłącznie z cyfr.
Prawdopodobnie w Niemczech serwery zarządzającej tą częścią internetu firmy Denic udzielały na zapytania błędnych odpowiedzi lub nie odpowiadały wcale. W efekcie po godzinie 13 użytkownicy natykali się co krok na komunikaty, iż żądana przez nich strona jest nieosiągalna.
Miro Braun z firmy Denic w rozmowie z serwisem spiegrl.de snuł przypuszczenia, że problemy mogły powstać na skutek czyjegoś celowego działania - ataku typu Denial-of-Service. Polega on na kierowaniu do serwera dużej liczby zapytań, której nie może on obsłużyć.
Przed 16 Denic podał, że jego technikom udało się opanować sytuację, ale według dziennikarzy Spiegla także wtedy niektóre adresy nadal były niedostępne.
Niemieccy specjaliści ostrzegają, że wiadomości pocztowe wysyłane w okresie awarii na dotknięte nią serwery mogą w ogóle nie dotrzeć do adresatów, a ich nadawcy mogą nie dostać informacji iż tak się stało.
Źródło: Spiegel
Źródło zdjęcia głównego: Rotorhead / sxc.hu