Niemieccy wyborcy poparli zmiany w systemie podatkowym i powiedzieli "dość" kompromisom w chadecko - socjalistycznej koalicji - tak wynik niedzielnych wyborów komentują analitycy. Nowy rząd chadecy Angeli Merkel stworzą z liberałami. Razem będą musieli posprzątać po kryzysie, a być może nawet stawić czoła jego drugiej fali.
Merkel, której partia CDU zdobyła 33,5 proc poparcia, przyciągnęła do siebie wyborców zapowiadając poluzowanie przepisów regulujących zatrudnienie oraz wprowadzenie cięć podatkowych na łączną kwotę 15 mld euro. Już poczyniono nawet pierwszy ruch.
Socjalistyczna SPD, z którą chadecy do tej pory rządzili, zdobyła tylko 23 proc. głosów. To najgorszy wynik w powojennej historii partii. Socjalistom nie udało się przekonać wyborców, że rozwiązaniem niemieckich problemów gospodarczych powinno być podniesienie podatków.
Dlatego CDU stworzy nową koalicję z liberalną FDP, która zdobyła ok. 14,7 proc. To z kolei najlepszy w historii wynik tej partii.
Będzie ciężko
Recepty na walkę z kryzysem i jego skutkami wydają się mieć duże znaczenie w preferencjach wyborczych. Były też wiodącym tematem w kampanii. I mimo spadku zaufania do liberalizmu, którego patologie doprowadziły do obecnej sytuacji, to Niemcy postanowili dać mu szansę. Choć pewności, że to najlepszy wybór, nie ma.
Ekonomiści obecnie są pewni tylko jednego: że będzie ciężko. A jeśli spełnią się czarne scenariusze prognozujące drugie dno kryzysu, to nawet jeszcze ciężej. Jeśli nawet nie, to obecna sytuacja i tak daje spore "pole do popisu".
Cel: łatanie dziury
Według cytowanego przez Bloomberg Instytutu IWH, który doradza rządowi, w 2010 roku wzrośnie bezrobocie, a wydatki konsumenckie spadną. W tym roku stopa bezrobocia ma wynieść 8,1 proc. a w przyszłym już 10,3 proc. Tegoroczny wzrost wydatków prognozowany na 0,5 proc. zastąpi w przyszłym roku spadek o 0,7 proc. Szacuje się, że po 2009 roku gospodarka Niemiec będzie warta o sześć proc. mniej - tyle ma wynieść spadek PKB.
Żeby sytuacja nie była jeszcze gorsza, rząd w ciągu ostatnich miesięcy wpompował w gospodarkę już 85 mld euro. - Kanclerz Merkel nie ma czego zazdrościć. Zaraz ludzie zapomną o rządowych programach stabilizujących gospodarkę i trzeba będzie zacząć sprzątać - mówi Bloombergowi Ulrich Kater, główny ekonomista Dekabank. Sprzątać, czyli głównie łatać dziurę w budżecie, która w przyszłym roku wyniesie rekordowe 86,1 mld euro - dwa razy więcej niż w tym. Między innymi właśnie z powodu planów obniżki podatków, które zaproponuje nowa koalicja.
Źródło: TVN CNBC Biznes, Bloomberg