46,3 proc. Polaków żyje w za ciasnych mieszkaniach. Gorszy wynik wśród państw UE jest tylko w Rumunii i na Węgrzech, gdzie odsetek ten sięga odpowiednio 51,6 proc. i 47,2 proc. obywateli.
Jak wynika z danych Eurostatu przytaczanych przez "Dziennik Gazetę Prawną", w najbardziej komfortowych warunkach w Europie mieszkają Belgowie. Tam na jednego mieszkańca przypada średnio 2,3 pokoju, podczas gdy w Polsce to 1 pokój.
Średnia unijna wynosi 1,6 pokoju na osobę. Według obliczeń analityków Lion’s Banku, na które powołuje się "DGP", aby Polska osiągnęła ten wynik, trzeba by wybudować niemal 8,3 mln lokali. Do belgijskiego wyniku brakuje nam 17,9 mln lokali.
Gazeta zaznacza jednak, że wymagania Eurostatu wobec komfortu zamieszkania są "dość wysokie". Według cytowanego przez nią Bartosza Turka z Lion’s Banku, za standard uchodzi nieruchomość z co najmniej jednym dziennym pokojem np. salonem oraz kolejnym dla każdej samotnej osoby pełnoletniej lub pary tworzącej gospodarstwo domowe. "Gdy tylko pojawi się potomstwo, mieszkanie trzeba zamienić na trzypokojowe, natomiast gdy rodzina składa się z małżeństwa i trójki dzieci, to wymagałaby nawet pięciopokojowej nieruchomości" – powiedział w rozmowie z "DGP" ekspert.
Problem tylko dużych miast?
Z kolei według Katarzyny Kuniewicz z firmy doradczej Reas, problem ciasnych mieszkań dotyczy głównie dużych miast, gdzie koszty budowy mieszkań i domów są wyższe niż w małych miastach i na wsiach. Jej zdaniem problem malej liczby pokoi czy powierzchni, należy szukać w okresie PRL. – Muszą minąć lata, aby nowe mieszkania budowane w zupełnie innych standardach zastąpiły budownictwo epoki socjalizmu. A tak będzie się działo, bo młodzi ludzie kupujący teraz małe lokale, nie robią tego z założeniem, że będą mieszkali w nich do końca życia – wskazuje rozmówczyni "DGP".
Autor: rf//bgr/zp / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: Kapitel/wikimedia.org