Podpisanie umowy o budowie elektrowni jądrowej w Ignalinie stoi pod znakiem zapytania. Powodem są niejasności co do wielkości udziałów w inwestycji - wynika z wypowiedzi ministra gospodarki. Tymczasem Litwini wciąż liczą na uzyskanie porozumienia.
- W czasie piątkowej wizyty premiera Jarosława Kaczyńskiego w Wilnie nie będzie podpisania umowy o budowie elektrowni atomowej w Ignalinie, ale Polska jest zainteresowana tym projektem - mówi minister gospodarki Piotr Woźniak. Kilka dni temu o tym, że taka deklaracja zostanie podpisana, informowała rzeczniczka litewskiego premiera Gediminasa Kirkilasa.
Wiosną Polska przyłączyła się do inicjatywy krajów bałtyckich, które zamierzały zbudować nową elektrownię nuklearną na miejscu likwidowanej, przestarzałej siłowni jądrowej z czasów Związku Radzieckiego. Nowa elektrownia o mocy 800-1600 megawatów ma kosztować 2,5-4 mld euro.
W tym czasie mówiono o równym podziale udziałów między Litwę, Łotwę, Estonię i Polskę. Tymczasem pod koniec czerwca litewski parlament przyjął ustawę o elektrowni atomowej. Przewiduje ona, że Litwa w tym projekcie będzie miała co najmniej 34 proc. akcji, zaś pozostałe po równo przypadną Polsce, Łotwie i Estonii.
Jak powiedział teraz min. Woźniak, po decyzji parlamentu Litwy strona polska "nie umie jeszcze docenić i zrozumieć tego, co przyjął parlament litewski". - To wymaga bardzo głębokiej analizy (...) Musimy wiedzieć, na czym ta propozycja polega. Każda inwestycja w elektrownie atomowe na świecie jest wyjątkowa i unikalna, nie ma dwóch takich samych projektów - wyjaśnił.
Szef resortu gospodarki nie chciał odpowiedzieć jednoznacznie, czy strona polska będzie się upierała przy równych udziałach dla wszystkich uczestników projektu. Stwierdził jedynie, że chodzi raczej o "równe warunki z pozostałymi uczestnikami projektu".
Tymczasem strona litewska wciąż ma nadzieję, że deklaracja zostanie podpisana. Litwini oficjalnie nie wiedzą o tym, by w czasie piątkowej wizyty premiera Jarosława Kaczyńskiego miało nie dojść do podpisania porozumienia. - Jak na razie nie otrzymaliśmy żadnej oficjalnej informacji na ten temat - oświadczył przedstawiciel litewskiego ministerstwa gospodarki Riczardas Slapszys. Doradca premiera Litwy Saulius Speczius twierdzi z kolei, że jego kraj nie posiada informacji o planach strony polskiej.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24