- Polska musi zwrócić do unijnego budżetu 92 mln euro za wydane niezgodnie z unijnymi procedurami lub bez wystarczających kontroli dopłaty rolne - zdecydowała Komisja Europejska. Minister rolnictwa Marek Sawicki już zapowiada, że zamierza zaskarżyć decyzję Komisji do Trybunału w Luksemburgu.
W sumie 21 krajów musi zwrócić do budżetu UE 346,5 mln euro. Więcej od Polski, bo aż 130 mln euro, ma zwrócić Grecja.
Grzech na polu
Polskie grzechy to według Brukseli "różne niedociągnięcia w dopłatach obszarowych z okresu 2006-2007". Zdaniem KE, Polska nie przeprowadziła w terenie wystarczających kontroli tam, gdzie stwierdzono najwięcej nieprawidłowości. Chodzi głównie o uchybienia administracyjne oraz te w określaniu za pomocą zdjęć lotniczych obszarów rolnych, którym przysługują dopłaty.
- Musimy być pewni, że kraje członkowskie przeprowadzają wystarczające kontrole w terenie, a pieniądze europejskiego podatnika są dobrze wydawane - powiedział komisarz ds. rolnictwa Dacian Ciolos. - Fundamentalny problem to sprawdzanie, czy obszary zostały poprawnie wytyczone. Wydaje się, że była pewna liczba obszarów, które otrzymały dopłaty, mimo że się do tego nie kwalifikowały. Każdy kraj członkowski ma obowiązek sprawdzenia w terenie, czy podane liczby są prawidłowe. Eksperci KE uważają, że to nie zostało zrobione w sposób wystarczający - dodał jego rzecznik Roger Waite.
"Żeby zrobić mapki trzeba mieć czas"
Minister rolnictwa Marek Sawicki już zapowiada, że zamierza zaskarżyć decyzję Komisji do Trybunału w Luksemburgu. Zauważył, że kara dla Polski w wyniku działań resortu i tak uległa zmniejszeniu o 1/3, czyli o 60 mln dolarów. Procedura nakładania kary jest bowiem długa. List z informacją o groźbie kary, sięgającej 5 proc. dopłat, czyli ok. 150 mln euro, KE wysłała do Polski w sierpniu zeszłego roku. Potem odbył się tzw. komitet pojednawczy, w ramach którego Polsce udało się nieco zmniejszyć karę.
Minister Sawicki wyjaśnił też, że Polska w latach 2004-6 do obliczania wysokości dopłat bezpośrednich stosowała system katastralny czyli istniejący system ewidencji gruntów. Zaznaczył, że utworzenie ewidencji na podstawie zdjęć satelitarnych czy lotniczych (czyli ortofotomap) wymagało czasu, o czym KE wiedziała.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24