Im droższymi autami jeździmy, tym droższym zabiegom pielęgnacyjnym je poddajemy: czyścimy parą, odtłuszczamy, a nawet ozonujemy. Wydajemy na to nawet 3 mld zł rocznie. - wynika z obliczeń "Dziennika Gazety Prawnej".
Jak pisze "DGP", rynek pielęgnacji aut rośnie obecnie już w tempie 20 proc. rocznie i wiele wskazuje na to, że będzie się nadal rozwijał. Świadczy o tym fakt, że w Polsce na jedną myjnię przypada 5 tys. samochodów, czyli dwukrotnie więcej niż np. w Niemczech i W. Brytanii.
Branża przechodzi też olbrzymie przemiany. Tradycyjne wodne myjnie wypierane są przez nowoczesne parowe. Myjnia taka zużywa na umycie auta zaledwie 1,5 l wody i ani kropla nie spada na ziemię, odpadają więc kosztowne inwestycje w instalacje odprowadzające ścieki. Są też firmy świadczące usługi pielęgnacyjne pod domem i używające do mycia zamiast wody preparatów w sprayu.
W dużych miastach powstają już motoryzacyjne salony piękności. Np. w firmie Venalis Luxury Auto SPA można zamówić usługę odtłuszczania (karoserii), jonizowania (wnętrza) bądź detoksykacji (lakieru). A na deser pozostaje już tylko woskowanie, które sama firma reklamuje tak: "Naturalny wosk carnauba ogrzewamy ciepłem dłoni i nakładamy ręcznie, wcierając w karoserię, podobnie, jak wciera się balsam w ludzką skórę". Kto tak zechce uszczęśliwić swoje auto, musi wydać ponad tysiąc złotych.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24