Jeszcze w piątek donosiliśmy o propozycji pracy dla Kazimierza Marcinkiewicza w firmie telekomunikacyjnej Netia. Bez względu na to, czy otrzyma nominację, były premier postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i założył własną firmę.
Marcinkiewicz, po zakończeniu kariery politycznej, odejściu z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju i niepowodzeniach w banku Goldman Sachs, zdecydował się na założenie własnej, jednoosobowej firmy. I chociaż wygląda to jak przedziwne koło historii (za rządów Marcinkiewicza Ministerstwo Finansów chciało ograniczenia możliwości zakładania jednoosobowych firm), to wykazał się on patriotycznym duchem. Namawiany bowiem do zarejestrowania swojej działalności w zagranicznym raju podatkowym, zdecydował się płacić podatki w Polsce - pisze "Newsweek".
Wreszcie sam sobie panem
- 1 września otworzyłem biuro w Warszawie - potwierdził polityk, zadowolony, że nie musi być wierny tylko jednemu partnerowi biznesowemu. Na razie były premier nie zdradził, czym dokładnie będzie się zajmować. Liczy jednak na wysokie zyski i... podatki: - Zapewniam, że będą spore - podsumował w rozmowie z dziennikarzami "Newsweek Polska".
We wtorek akcjonariusze Netii mają zdecydować, czy przyjmą Kazimierza Marcinkiewicza do swojej rady nadzorczej. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Źródło: newsweek.com
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum