Święta już minęły, nadszedł więc czas na wyprzedaże. Wiele sklepów kusi klientów obniżkami cen, aby sprzedać to, co zostało po szale kupowania prezentów. Duże rabaty niechybnie prowadzą do przepychanek w sklepach. - Ludzie zawsze byli myśliwymi i takie wyprzedaże to nic innego, jak właśnie taka walka, walka o nowe zdobycze - mówi Piotr Spychała z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
Poświąteczne obniżki cen mają miejsce w sklepach na całym świecie. W niektórych krajach łączy się to z swoistą tradycją. Na przykład w Wielkiej Brytanii 26 grudnia jest nazywany "Boxing Day" i od wielu lat oznacza jedno - szturm klientów na sklepy, które właśnie drugiego dnia świąt otwierają swoje podwoje kusząc obniżkami.
Często pokusa jest tak silna, że "polowanie" na promocje kończy się ostrą przepychanką w drzwiach do centrów handlowych i samych sklepach. Zdarzają się nawet przypadki zasłabnięcia lub złamania kończyny. Jak mówią specjaliści, cały ten "szał zakupowy" często ma mało wspólnego z przemyślanym nabywaniem potrzebnych rzeczy. Często kupujemy coś dla samej okazji, zakładając, że a nuż kiedyś się przyda.
Jednak szał przecen jeszcze na dobre nie zawitał do Polski. Przodują w tym kraje zachodu, gdzie kapitalizm funkcjonuje od wieków. - W Polsce nie zarywamy jeszcze nocy by odstać swoje w kolejce. Poprzednie pokolenie odstało dosyć - zauważa Piotr Zachara, redaktor naczelny poświęconego zakupom miesięcznika "InStyle".
Źródło: Fakty TVN