We wtorek wchodzi w życie prawo, które umożliwia - przeciętnemu Kowalskiemu w nieprzeciętnych okolicznościach - ogłosić bankructwo. Jedną decyzją sądu zejdą mu z głowy windykatorzy, banki i inni wierzyciele. Pierwszą osobą, która zamierza z nowego prawa skorzystać jest prowadzący w okresie PRL "Teleranek" Tadeusz Broś, z którym rozmawiał "Dziennik".
Tadeusz Broś, aktor i dziennikarz telewizyjny od 1980 roku do początku lat 90. był głównym prowadzącym „Teleranek”, niedzielny program dla dzieci w TVP1. W 2000 roku program zlikwidowano, bo jak mówi Broś, odciągał dzieci od porannej mszy w kościele. Mimo, że Broś pozostał w telewizji, to pojawiła się choroba, potem zasiłek, a w efekcie definitywne zwolnienie. I w międzyczasie trzy tysiące miesięcznie raty kredytu hipotecznego. - W 2000 roku za 180 tys. zł kupiłem na kredyt mieszkanie. Wtedy zarabiałem 15-17 tys. zł miesięcznie. Rata w wysokości 3 tys. zł wydawała się kwotą zupełnie nieistotną - mówi "Dziennikowi" Broś. Urosła do ogromnego problemu, kiedy prowadzący "Teleranek" stracił pracę. - Nie płaciłem rat, od kiedy pierwszy raz wyrzucili mnie z telewizji, czyli od 2000 roku. Jak ostatnio sprawdzałem, mój dług z odsetkami wynosi teraz około 650 tys. zł - mówi. Teraz pracuje jako taksówkarz zarabiając 1,8 tys. zł. Dlatego zdecydował się na skorzystać z nowego prawa.
Prześwietlenie bankructwa
W związku z wejściem w życie nowego prawa Sekcja Dokumentacji i Analiz TVN24 sprawdziła, co dla Polaków oznaczają nowe przepisy, jak wygląda instytucja upadłości konsumenckiej i jak w lutym 2009 roku wyglądało nasze zadłużenie
Upadłość konsumencka – pomoc dla konsumentów czy prezent dla banków?
Według danych InfoMonitora w lutym nieregulowane zadłużenie Polaków wyniosło 8,59 miliarda złotych, a blisko 1,3 miliona rodaków nie spłaca zadłużenia na czas. Czy nowe przepisy o upadłości konsumenckiej staną się realnym ułatwieniem dla potencjalnych bankrutów? Wiele wskazuje na to, że nie.
Co oznaczają nowe przepisy?
Od 31 marca osoby, które bez własnej winy popadły w długi, będą mogły zgłosić upadłość. Możliwość taką stwarza, wchodząca w życie nowelizacja ustawy "Prawo upadłościowe i naprawcze". Według Mariusza Hildebranda, prezesa zarządu InfoMonitora, wchodząca w życie nowelizacja jest odpowiedzią na społeczne zapotrzebowanie. Ma jednak do niej zastrzeżenia:
- W naszym społeczeństwie jest społeczne przyzwolenie na ochronę dłużników. Ustawa jest jednak problematyczna, nie do końca służy dobru polskiego dłużnika. – komentuje Hildebrand – Przede wszystkim przepisy nie dają zadłużonemu możliwości samodzielnych negocjacji z wierzycielami, a właśnie to powinno być powszechną praktyką. Po wszczęciu procedury upadłościowej dłużnik w zasadzie nie ma nic do powiedzenia, wszystko dzieje się poza nim – ocenia. Jego zdaniem rozwiązania prawne za bardzo koncentrują się na samym zadłużeniu, a nie na problemach dłużnika.
- Przepisy powinny skupiać się na tym aby wspierać dłużnika nie tylko w wychodzeniu z zadłużenia, ale też w lepszym zarządzaniu swoimi aktywami – dodaje.
- Ta ustawa nie służy równoważeniu interesów dłużników i firm kredytujących – uważa Paweł Dobrowolski z Instytutu Sobieskiego. – Instytucje finansowe wiedziały, że zbliża się duża niewypłacalność ludzi. Takie przepisy trzeba było wprowadzić ponieważ podobne funkcjonują w innych krajach. Kredytobiorcy wiedzieli też, że zbyt duża liczba niewypłacalnych dłużników godziłaby w ich interesy. Nowe przepisy to wygodny sposób aby chronić siebie jak najniższym kosztem – dodaje w rozmowie z SDiA.
Jego zdaniem przepisy ustawy zbyt restrykcyjnie traktują potencjalnych bankrutów.
- W tej ustawie jest wiele niejasności – ocenia – Dlaczego można bankrutować tylko raz na 10 lat? Ustawa zakłada też bardzo dużą swobodę przy ocenie np. winy dłużnika - co to tak naprawdę znaczy „nasza” wina? Problemu winy nie powinno się w ogóle brać pod uwagę, w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją czysto ekonomiczną – komentuje.
Zdaniem Dobrowolskiego dobra ustawa o upadłości powinna gwarantować dłużnikom nowy start w życiu. – Obecna ustawa jest wyrzutem sumienia instytucji finansowych albo PR’owym ruchem wyprzedzającym – komentuje – Instytucje wiedziały, że dając kredyty coraz szerszym kręgom społecznym wcześniej czy później pojawi się zjawisko rosnącej niewypłacalności. Wiedziały, że ciśnienie polityczne aby coś z tym zrobić będzie coraz większe. Dlatego też zdecydowały się przelobbować sobie ustawę, która minimalnym kosztem dla nich tworzy rozwiązania tylko pozornie podobne tych funkcjonujących w innych krajach – ocenia w rozmowie z SDiA.
Podstawowe informacje o instytucji upadłości konsumenckiej
Upadłość konsumencka – można ją ogłosić raz na 10 lat, jest dostępna wyłącznie dla osób , które nie prowadzą działalności gospodarczej i które w stan niewypłacalności popadły w wyniku wyjątkowych, niezależnych od nich zdarzeń losowych (choroba, wypadek, niezawiniona utrata pracy).
Jak wygląda procedura?
- Dłużnik występuje do sądu z wnioskiem o ogłoszenie jego upadłości – w ten sposób unika postępowania komorniczego. Wniosek składa się wraz z opłatą (200 zł) do sądu rejonowego.
- Jeżeli dłużnik spełnia wszystkie określone przez prawo warunki, sąd ogłasza jego bankructwo. O upadłości informuje opinię publiczną, określa też majątek dłużnika
- Syndyk sprzedaje majątek dłużnika
- Z kwoty w ten sposób uzyskanej dłużnik otrzymuje pieniądze na wynajęcie mieszkania przez 12 miesięcy. Resztę przeznacza się na spłatę zobowiązań wobec wierzycieli. Jeżeli kwota jest niewystarczająca, sąd określa plan i wysokość spłat niezaspokojonych wierzytelności.
- Po około 5 latach (maksymalnie po 7) pozostałe długi, które nie zostały jeszcze uregulowane, są umarzane.
Zadłużenie Polaków – dane z lutego 2009
8 589 741 089 zł to łączna kwota zaległych płatności Polaków w lutym 2009.
1 294 436 to liczba klientów podwyższonego ryzyka w Polsce
6636 zł tyle wynosi średnie zaległe zadłużenie Polaka
Łączna kwota zaległych płatności klientów podwyższonego ryzyka w Polsce, odnotowanych w Centralnej Ewidencji Dłużników InfoMonitora, wynosiła w lutym 2009 roku 8,59 miliarda złotych
Są to zobowiązania wynikające z niezapłaconych rachunków za energie elektryczną, usługi telekomunikacyjne, czynsz za mieszkanie, opłaty leasingowe, a także z niespłacalnych kredytów hipotecznych i konsumpcyjnych.
Kwota zaległych płatności stale wzrasta – średnio o około 0,5 miliarda co trzy miesiące. W poprzedniej edycji raportu zauważalne było gwałtowne zwiększenie dynamiki tego wzrostu. Kwota zadłużenia wzrosła wtedy o 1,06 miliarda złotych. W ostatnich trzech miesiącach tempo wzrostu powróciło do poprzedniego poziomu. Kwota zaległych płatności Polaków wzrosła o pół miliarda złotych (0,47).
Zgodnie z danymi opublikowanymi rok wcześniej, w lutym 2008 roku, zaległe płatności wynosiły 6,16 miliarda, wzrost rok do roku wyniósł więc 39 proc. Od publikacji pierwszej edycji raportu w sierpniu 2007 roku, kiedy zaległość klientów wysokiego i podwyższonego ryzyka wynosiła 4,9 miliarda złotych, kwota ta wzrosła o 3,69 miliarda zł (75 proc.).
Najwyższy poziom zadłużenia, mierzony kwotą zaległości, niezmiennie notuje się w województwie śląskim. Jego mieszkańcy nie spłacają zobowiązań na łączną kwotę 1 894 miliony złotych, natomiast w województwie mazowieckim kwota zaległych zobowiązań osiągnęła 1 136 milionów złotych. Nadal najrzetelniej ze swoich zobowiązań wywiązują się mieszkańcy województwa podlaskiego – zaległe zobowiązania w tym województwie to w tej chwili 115 milionów złotych.
Źródło: TVN24, Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Gęsicki/Dziennik