Strajk ostrzegawczy pracowników służb publicznych na siedmiu niemieckich lotniskach nie wpłynął na prace portów lotniczych w Polsce. Pasażerowie, którzy nie mogli rano odlecieć do Niemiec, będą mogli zrobić to po południu i wieczorem.
Strajk zakończył się o godz. 14.30. Lufthansa, która odwołała 600 lotów, może stracić przez akcje od 10 do 20 mln euro.
Domagają się podwyżki
Do strajku zorganizowanego przez Związek Zawodowy Sektora Usług - Verdi przystąpili na porannej zmianie pracownicy służb naziemnych na lotniskach we Frankfurcie nad Menem, Monachium, Kolonii/Bonn, Duesseldorfie, Hamburgu, Hanowerze i Stuttgarcie. Protest dotyczył m.in. odpraw pasażerów i ich bagażu oraz nadzoru technicznego.
We Frankfurcie nad Menem anulowano prawie 550 połączeń, czyli połowę wszystkich zaplanowanych w tym czasie lotów.
Celem związkowców jest przeforsowanie podwyżki płac dla 2 mln pracowników służb publicznych. Domagają się zwiększenia wynagrodzeń o 100 euro miesięcznie oraz dodatkowo o 3,5 proc., a także jednolitego wymiaru urlopu w wysokości 30 dni dla wszystkich pracowników służb publicznych.
Nie było problemów
- Strajk na lotniskach w Niemczech prawie w ogóle nie odbił się na pracy naszego lotniska - poinformował TVN24 Biznes i Świat Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy lotniska Chopina w Warszawie. - Mieliśmy odwołane trzy przyloty i cztery odloty na trasie Warszawa-Frankfurt oraz Warszawa-Monachium, ale nie wpłynęło to na sytuację w stolicy - dodał.
Na lotniskach w Polsce nie było chaosu. Strajk został zapowiedziany z dwudniowym wyprzedzeniem i pasażerowie mieli czas, by się do niego przygotować.
- Nie mieliśmy żadnych pasażerów, którzy byliby zaskoczeni strajkiem. Przewoźnik poinformował ich wcześniej i przebukował im bilety. Popołudniowe i wieczorne loty powinny odbywać się normalnie, nie mamy informacji o opóźnieniach - podkreślił rzecznik.
Autor: ToL/Klim/ / Źródło: PAP