Chude lata nadeszły dla właścicieli komisów samochodowych. Wysoka cena euro hamuje import używanych aut, a kryzys ogranicza klientom ochotę na wydatki. Jak donosi "Rzeczpospolita", prywatny import samochodów będzie mniejszy w tym roku aż o jedną trzecią. A to nieuchronnie będzie prowadzić małe komisy do bankructwa.
Statystyki pokazują jak słabnie import używanych aut. W ciągu ośmiu miesięcy do Polski sprowadzono 454 tys. używanych samochodów. To aż o 41 proc. mniej niż przed rokiem. Nic dziwnego, że wielu właścicielom komisów - zwłaszcza niewielkich - bankructwo zajrzało już w oczy.
Dlaczego import słabnie?
Po pierwsze - drogie euro. Rok temu było tańsze o 1 zł. - Bez znaczącego wzmocnienia złotego ten rynek nie ma szans na odbicie – komentuje w rozmowie z gazetą dyrektor w krakowskim dziale audytu Deloitte, Marek Turczyński.
Po drugie - mniejsza oferta. Głównym dostawcą używanych samochodów na polski rynek są Niemcy. Tymczasem rząd Angeli Merkel wprowadził dopłaty za złomowanie aut, co znacznie ograniczyło ofertę dla importerów z Polski. Choć dopłaty były krótkotrwałą reakcją na kryzys motoryzacji i obecnie już się skończyły, wzrost importu nie jest duży. Powód? Kiepska sytuacja na polskim rynku pracy. Polacy nie zmieniają już tak często samochodów, a jeśli nawet chcą zmienić - to wybierają tańsze auta.
Najmniejszych czeka plajta
Tak trudna sytuacja na rynku używanych aut sprawia, że najmniejsze firmy radzą sobie coraz gorzej. W dodatku eksperci nie mają wątpliwości - będzie jeszcze gorzej.
Co więcej - ten kryzys na rynku używanych samochodów szybko odczuje państwo. Budżet straci na tym grube miliony. Według prognoz Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, tegoroczne wpływy z akcyzy od importu tych aut nie przekroczą 500 mln zł. W ubiegłym roku do państwowej kasy wpłynęło z tego tytułu aż 1,4 mld zł.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24