Posłowie wysłuchają dziś z informacji rządu w sprawie wynegocjowanego przez wicepremiera Waldemara Pawlaka aneksu do polsko-rosyjskiej umowy gazowej. Zastrzeżenia zgłosiła już Bruksela. O rządową informację wnioskował zaś klub Prawa i Sprawiedliwości, w imieniu którego głos zabierze prezes PiS Jarosław Kaczyński.
W związku z renegocjowaną umową gazową klub Prawa i Sprawiedliwości rozważa nawet złożenie wniosku o wotum nieufności wobec Pawlaka. PiS chciał także włączenia się Komisji Europejskiej w negocjacje. Ta wyraziła już gotowość pomocy.
Sporny aneks
Na początku września Pawlak w Brukseli rozmawiał z komisarzem ds. energii Guentherem Oettingerem o wątpliwościach KE ws. polsko-rosyjskiej umowy. A konkretnie - negocjowanego właśnie aneksu zawierającego m.in. zapisy o zwiększeniu dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m. sześciennych rocznie i wydłużeniu ich do 2037 roku.
Projekt aneksu sporządzono po tym, gdy na początku ub.r. surowiec przestał do Polski dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo. Umowa gazowa, która została po raz pierwszy zawarta w 1993 r., była już kilka razy zmieniana i modyfikowana.
Cena jest bardzo wysoka, dostawy są ponad nasze potrzeby, bez prawa reeksportu. Rurociąg (...) ma być w gruncie rzeczy pod kontrolą Gazpromu, ma mieć monopol. Jarosław Kaczyński o umowie gazowej (wypowiedź dla Polskiego Radia z 22.09)
Do aneksu KE zastrzeżeń zgłosiła kilka. Domagała się m.in., by zgodnie z unijnym prawem gazociągiem jamalskim, którym płynie rosyjski gaz, zarządzał niezależny operator, a dostęp do rury miały wszystkie unijne firmy, które będą tym zainteresowane. Komisja chciała też "przejrzystego" ustalania taryf za przesył gazu.
Informacja w Sejmie, negocjacje w Moskwie
Rządowa informacja zaplanowana jest na godz. 11.15. Mniej więcej w tym samym czasie w Moskwie będą się toczyć kolejne renegocjacje umowy, o czym poinformowało wczoraj w komunikacie Ministerstwo Gospodarki.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, który dziś zabierze głos w imieniu wnioskodawców mówił w środę w radiowej "Trójce", że kontrakt gazowy "sprowadza Polskę do niższej ligi w polityce". - To znaczy, że wchodzimy w taką politykę, która była stosowana dotąd na terenie tzw. Wspólnoty Niepodległych Państw, bo to tam stosowano politykę szantażu przy pomocy gazu czy innych nośników energii i - że tak powiem - uzyskiwana, znaczy Moskwa uzyskiwała różnego rodzaju korzyści w sferze gospodarczej i także politycznej - ocenił Kaczyński.
Tusk broni; Kaczyński nie dostrzega zalet
Premier Donald Tusk broni umowy gazowej: - Umowa odpowiada polskim interesom - podkreślał kilka dni temu na antenie Polskiego Radia. - To, co wymaga poprawy z punktu widzenia Unii Europejskiej, będzie poprawione - zdeklarował.
Jarosław Kaczyński odpowiadał mu wczoraj: - Nie wiem, skąd pan Donald Tusk wyciąga takie wnioski; skąd, jeżeli to cena jest bardzo wysoka, dostawy są ponad nasze potrzeby, bez prawa reeksportu. Rurociąg (...) ma być w gruncie rzeczy pod kontrolą Gazpromu, ma mieć monopol.
Prezes PiS ma też zastrzeżenia do prolongaty umowy do 2037 roku. - Przepraszam bardzo, ale to trzeba jakiegoś, że tak powiem, przenikliwszego niż mój umysłu, żeby dostrzec jakiekolwiek zalety w tego rodzaju rozwiązaniu - ironizował Kaczyński.
Gazu zabraknie czy nie zabraknie?
Po wspomnianych już spotkaniach w Brukseli Pawlak ogłosił, że tekst porozumienia trzeba "przeredagować", tak by uwzględniało ono zapisy prawa Unii Europejskiej. A Komisja Europejska gotowa jest rozmawiać z Rosją, żeby pomóc osiągnąć porozumienie. - Nie martwcie się panowie, gazu nie zabraknie - mówił wtedy wicepremier.
Szef PGNiG Michał Szubski zapowiedział zaś w poniedziałek, że pierwsze ograniczenia dostaw gazu dla odbiorców przemysłowych mogą wystąpić na przełomie października i listopada.
Wszyscy liczą na dobry wynik dalszych rozmów. Powinny się one zakończyć do 20 października.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24