Nowe przepisy dotyczące "prawa do bycia zapomnianym" to niemały kłopot dla Google'a. Tylko pierwszego dnia firma otrzymała 12 tys. wniosków z całej Europy w tej sprawie.
Internetowy gigant uruchomił w piątek specjalną stronę, dzięki której użytkownik może zażądać, aby z wyników wyszukiwania zniknęły linki prowadzące do informacji o nim.
Koncern realizuje w ten sposób postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który 13 maja orzekł, że Google musi dać internautom "prawo do bycia zapomnianym".
12 tysięcy
Tylko w ciągu kilku godzin firma otrzymała 12 tys. odpowiedzi, średnio 20 na minutę - podaje Reuters. - Orzeczenie sądu wymaga od Google podejmowania trudnych decyzji - podkreślił rzecznik firmy. W przyszłym tygodniu skutki nowych przepisów mają omówić przedstawiciele 28 państw UE.
W piątek szef Google Larry Page podkreślił, że nowe europejskie prawo może być wykorzystane przez mniej postępowe rządy do zwiększenie kontroli internetu.
Obowiązek
Google musi usuwać z wyników wyszukiwania linki dotyczące danych osobowych osób prywatnych, jeśli zechce tego sam zainteresowany, a informacje o nim są "nieistotne lub nieaktualne". Jeśli Google nie uzna jakiejś prośby o usunięcie linku, decyzja będzie mogła zostać zaskarżona najpierw do krajowego nadzorcy ochrony danych, a potem do sądu.
Orzeczenie zostało odebrane jako poparcie dla tzw. prawa do bycia zapomnianym (right to be forgotten), czyli prawa konkretnych osób do wymazania z obiegu publicznego dotyczących ich informacji.
Autor: mn//bgr / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: SHUTTERSOCK