Premier Donald Tusk odwołał Bogdana Twarowskiego (rekomendacja PSL) z funkcji prezesa Agencji Rynku Rolnego. Bezpośrednim powodem miały być fałszywe dane o nim samym na stronie Agencji.
- Nie będę współpracował z ludźmi, wobec których nie ma 100 procent pewności, że wszystko jest "OK" - uzasadnił swoją decyzję premier.
Prawie jak doktor
Radio Zet poinformowało we wtorek rano, że Julia Pitera przyłapała Twarowskiego na kłamstwie, co miało być bezpośrednią przyczyną dymisji. Na stronie internetowej Agencji prezes twierdził, że wciąż się kształci i ma rozpoczęty przewód doktorski. Jeszcze we wtorek na stronie Agencji Rynku Rolnego widniał zapis: "Obecnie - Studia Specjalizacyjne SGGW Higiena zwierząt rzeźnych i bezpieczeństwa żywności pochodzenia zwierzęcego". Według radia, informację postanowiła zweryfikować Julia Pitera i wykryła, że jest nieprawdziwa.
"Ja, prezes"
Prezes Twarowski zasłynął przede wszystkim specyficznym podejściem do kwestii wydawania publicznych pieniędzy. Jego rządy w ARR nazywane były bizantyjskimi, a pracownicy Agencji nazywali go pseudonimem "Ja, prezes". To dlatego, że często używał tego zwrotu.
Według jego współpracowników, wśród zakupów Twarowskiego znalazł się m.in. telefon komórkowy Prady, który kosztował podatników 5 tys. zł, 32-calowego monitora komputerowego za ponad 4,1 tys. zł oraz skórzany fotel o wartości 4 tys. zł.
Pracownicy Agencji wysłali do premiera pisemną skargę, kiedy media odkryły, że Twarowski wbrew prawu zasiadał w radach nadzorczych trzech spółek podległych Agencji. Jak przypomina Radio Zet, kontrolę w ARR zleciła wówczas Julia Pitera, także w kwestii wydatków oraz płac w ARR.
Twarowskiego na fotelu prezesa posadziło PSL. Według radia jest znajomym ministra rolnictwa Marka Sawickiego.
Źródło: Radio Zet, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24