Irak leży na morzu ropy naftowej - stwierdził premier Iraku Nuri al-Maliki, inaugurując w Bagdadzie spotkanie, na którym zapadnie decyzja w sprawie udostępnienia obcym firmom sześciu instalacji naftowych i dwóch gazowych.
O uzyskanie kontraktów na eksploatację tych złóż w Iraku ubiega się 31 zagranicznych koncernów, w tym największe zachodnie firmy naftowe. Wiadomo już, że jeden z najintratniejszych kontraktów wygrało konsorcjum brytyjsko-chińskie.
Proponowane przez władze irackie złoża położone są na południu i północy kraju. Szacuje się, iż znajduje się w nich co najmniej 43 miliardy baryłek ropy.
W ofercie znalazły się m.in. bogate pola naftowe Rumaila, których zasoby ocenia się na 17,7 mld baryłek. Zachodni eksperci szacują, iż irackie rezerwy ropy są jednymi z największych na świecie i wynoszą ogółem co najmniej 115 mld baryłek.
O uzyskanie prawa do eksploatacji przez 20 lat pól w Rumaili ubiegały się dwa konsorcja - pierwsze to brytyjski BP PLC wraz z chińskim CNCP; drugie to amerykański gigant naftowy Exxon Mobil i malezyjski Petronas. Jak poinformowano niemal tuż po ogłoszeniu kontraktów, wyścig o te pola wygrało konsorcjum brytyjsko-chińskie.
Natomiast jak do tej pory żaden zagraniczny koncern nie wyraził zainteresowania m.in. oferowanym przez władze polem naftowym w Mansuri w niespokojnej prowincji Dijala.
Rząd Iraku zastrzegł, iż wszystkie kontrakty naftowe muszą uzyskiwać aprobatę rady ministrów, w przeciwnym razie będą nieważne. Przeciwko takim warunkom buntują się Kurdowie z półautonomicznego Kurdystanu, chcący sami decydować o kontraktach a także mieć większe udziały w eksploatacji złóż, znajdujących się na ich terenach.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu